"Lisek" z Opola numerem jeden w Polsce w street liftingu. "To zawodnik, którego trzeba wyganiać z treningu"
Daniel Lis został mistrzem Polski w street liftingu w kategorii 85 kg plus. To dyscyplina sportu, w której m.in. podciąganie na drążku czy przysiady wykonuje się z dodatkowym obciążeniem. Zwycięża ten, kto w jednym powtórzeniu uniesie największy ciężar. Trenujący w klubie SportPlus w Opolu Daniel Lis "Lisek", podczas mistrzostw kraju w Głogowie w przysiadzie ze sztangą z tyłu podniósł 210 kg, na drążku podciągnął się z obciążeniem 70 kilogramów. Ponad dwukrotny ciężar doczepiono do jego pasa w tzw. dipach, czyli pompkach na poręczach.
Wyniki uzyskane podczas zawodów, po przeliczeniu wagi ciała, pozwoliły mu na zdobycie tytułu mistrza wszechwag w street liftingu. To oznacza, że niezależnie od kategorii wagowej jest numerem jeden w Polsce.
Grzegorz Maroński, trener przygotowania motorycznego w Sport Plus, przekonuje, że
aby zbliżyć się do takich wyników, należy być cierpliwym, utalentowanym i trenować przez kilka lat. - Daniel trenuje codziennie i to jest raczej zawodnik, którego trzeba wyganiać z treningu i ograniczać mu trening po to, by mógł się regenerować.
- Paradoksalnie przed zawodami ograniczyliśmy liczbę treningów do maksymalnie 4 w tygodniu po to, by postawić na regenerację. Treningi też były krótkie, ale intensywne. Czyli wykonywaliśmy kilka powtórzeń z dużymi obciążeniami.
Dodajmy, że pochodzący z Bełchatowa "Lisek" wcześniej był wicemistrzem świata w kalistenice w kategorii wytrzymałościowej, natomiast zdobyty tytuł mistrza Polski w Głogowie jest jego pierwszym. Na uwagę zasługuje fakt, że na tej imprezie, która odbyła się w sobotę (18.06) był po raz pierwszy.
Teraz Daniel Lis został zaproszony do Liverpoolu, gdzie 2 i 3 lipca wystartuje w elitarnym gronie 4 najlepszych zawodników w kategorii wytrzymałościowo-siłowej. Zawody odbędą się podczas największych targów sportowych w Wielkiej Brytanii. 30-latek podkreśla, że starty na takim poziomie nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc finansowa szczególnie ze strony opolskiego przedsiębiorcy Michała Woźniaka i wsparcie ze strony kolegów z klubu i rodziny. - Moim największym kibicem jest mój tata, dziewczyna i syn Antoni, który mam nadzieję, że pójdzie w moje ślady.