Siatkarze ZAKSY tworzą historię. Trójkolorowi awansowali do finału Ligi Mistrzów! Zdecydował złoty set
Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle wygrała po złotym secie we własnej hali z Zenitem Kazań w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów i awansowała do finału najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Pierwsze spotkanie w Rosji mistrzowie Polski wygrali 3:2.
Po zmianie stron gra miała wyrównany przebieg tylko do stanu 3:3. Potem role się odwróciły i to ZAKSA zaczęła wyraźnie dominować. W każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła nasi zawodnicy prezentowali najwyższą jakość, co przełożyło się na efektowną wygraną 25:16.
Kolejna partia rozpoczęła się bardzo podobnie. Obie drużyny grały punkt za punkt do stanu 4:4, jednak potem prawdziwy popis gry ponownie dali kędzierzynianie. ZAKSA dzięki efektownym i skutecznym akcjom odskoczyła na 13:7, a za moment było już 18:12. W końcówce seta Rosjanie odrobili nieco starty, ale finalnie nie byli w stanie dogonić trójkolorowych. Mistrzowie Polski wygrywają 25:21.
Czwarty set to wielkie emocje i twarda walka z obu stron od pierwszej do ostatniej piłki. O zwycięstwie decydowała dopiero gra na przewagi. ZAKSA miała kilka razy w górze piłkę meczową, ale nie wykorzysta szansy i ostatecznie to Rosjanie zwyciężyli 30:28 doprowadzając do remisu 2:2.
W tie-breaku inicjatywa długo należała do ZAKSY, która prowadziła 7:5, 10:8 i 13:11. Rywale zdołali jednak odrobić straty, a za moment mieliśmy remis po 14 i kolejną grę na przewagi. W szalonej końcówce górą ponownie był Zenit Kazań, który wygrał 20:18, a spotkanie 3:2. Jednak, żeby wyłonić finalistę Ligi Mistrzów, obie drużyny musiały jeszcze rozegrać tak zwany złoty set.
W decydującej odsłonie dzięki między innymi świetnym serwisom Kamila Semeniuka nasza drużyna odskoczyła na 8:4. Po zmianie stron kędzierzyńska ZAKSA wytrzymała napór rywali, wygrała 15:13 i awansowała do finału Ligi Mistrzów!
- Pierwszy set to była kompletna ,,padaka'' z naszej strony i nie powinno się nam to przydarzyć – mówi Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKSY. - Od drugiego seta zagraliśmy już fajnie i gdzieś ten czwarty set na pewno boli, bo mieliśmy dużo okazji, żeby skończyć. Tie-break znowu mieliśmy dużo okazji, żeby skończyć i nie skończyliśmy. Przyszedł złoty set, w nim mieliśmy jedną piłkę setową, wykorzystaliśmy ją, jesteśmy w finale, jesteśmy przeszczęśliwi.
- Od początku złotego seta mieliśmy bardzo duży ciężar na plecach nie wykorzystanych szans – dodaje Paweł Zatorski, libero ZAKSY. – Każdy z nas na pewno starał się odciąć to uczucie bardzo grubą linią, żebyśmy się po prostu starali skupić na swojej dobrej grze. Wiedzieliśmy, że jeżeli będziemy to kontynuować, to w końcu przyjdzie taki moment, że ich złamiemy.