Mijają dwa miesiące od śmierci Jerzego Szczakiela, opolanina, pierwszego polskiego Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu
Jako pierwszy Polak w historii stanął na najwyższym stopniu podium Indywidulanych Mistrzostw Świata. Jego sukces powtórzył dopiero 37 lat później Tomasz Gollob. Złoty medal światowego czempionatu wywalczył także w parach, w 1971 roku w Rybniku z Andrzejem Wyglendą. 1 września po długiej chorobie odszedł od nas Jerzy Szczakiel.
Żużlowy mistrz, który całą swoją karierę spędził w Kolejarzu Opole.
- Wraz z nim skończyła się pewna epoka – mówi Janusz Stepek, wieloletni działacz żużlowy, od ponad 30 lat spiker na stadionie Kolejarza. - Będzie brakowało na stadionie człowieka, który tak naprawdę wie, co to jest żużel od początku do końca. Człowieka, który jako chłopak z małej miejscowości pod Grudzicami postanowił zrobić karierę. I to mu się udało. Choć nigdy nie był Indywidualnym Mistrzem Polski, to dzięki uporowi, pracy, wytrwałości wywalczył światowy tytuł w parach, a dwa lata później indywidualnie.
- Na torze często bezkompromisowy, a zupełnie inny był jak zdjął kask – dodaje Henryk Malisz, autor książek „Historia Kolejarza Opole”. - Jerzy Szczakiel nigdy nie wyrażał się niepochlebnie o kimkolwiek. Ani o swoich kolegach z drużyny, ani o swoich rywalach, ani o zawodnikach, których dopisywano mu jak sprawców jego poważnych kontuzji. Zawsze wyrażał się o nich bardzo dobrze.
Jerzy Szczakiel zmarł w wieku 71 lat, dzień przed 47. rocznicą swojego największego sukcesu w karierze. Został pochowany na cmentarzu w swoich rodzinnych Grudzicach.
- Wraz z nim skończyła się pewna epoka – mówi Janusz Stepek, wieloletni działacz żużlowy, od ponad 30 lat spiker na stadionie Kolejarza. - Będzie brakowało na stadionie człowieka, który tak naprawdę wie, co to jest żużel od początku do końca. Człowieka, który jako chłopak z małej miejscowości pod Grudzicami postanowił zrobić karierę. I to mu się udało. Choć nigdy nie był Indywidualnym Mistrzem Polski, to dzięki uporowi, pracy, wytrwałości wywalczył światowy tytuł w parach, a dwa lata później indywidualnie.
- Na torze często bezkompromisowy, a zupełnie inny był jak zdjął kask – dodaje Henryk Malisz, autor książek „Historia Kolejarza Opole”. - Jerzy Szczakiel nigdy nie wyrażał się niepochlebnie o kimkolwiek. Ani o swoich kolegach z drużyny, ani o swoich rywalach, ani o zawodnikach, których dopisywano mu jak sprawców jego poważnych kontuzji. Zawsze wyrażał się o nich bardzo dobrze.
Jerzy Szczakiel zmarł w wieku 71 lat, dzień przed 47. rocznicą swojego największego sukcesu w karierze. Został pochowany na cmentarzu w swoich rodzinnych Grudzicach.