Pechowa porażka piłkarzy ręcznych z Zawadzkiego
Dwie sekundy przed końcem meczu drużyna ze Świdnicy rzuciła bramkę i ASPR Zawadzkie przegrał już jedenasty mecz w sezonie.
Podopieczni Łukasza Morzyka bardzo potrzebują punktów, by opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Dlatego zaczęli mecz z animuszem, i po sześciu minutach prowadzili 3:1. Niestety, później goście ze Świdnicy w ciągu czterech minut zdobyli pięć bramek, i prowadzenie utrzymali aż do 35. minuty, kiedy zawadczanie wyrównali 18:18. Przy remisie 31:31, i 15. sekund przed końcem meczu trener ASPR-u wziął czas. Niestety na cztery sekundy przed końcem meczu goście przechwycili piłkę i przed końcem meczu zdołali zdobyć zwycięską bramkę. Niepocieszony był po meczu rozgrywający ASPR Zawadzkie, Paweł Swat.
-Myślę, że nic nie można powiedzieć o tym meczu - mówi Paweł Swat. - Trzeba się rozpędzić i uderzyć głową w ścianę, chyba to jest jedyne wyjście. Jeżeli się nie wygrywa takiego meczu ze Świdnicą, z całym szacunkiem dla przeciwnika, to nie wiem, z kim my chcemy szukać zwycięstwa w tej lidze. W dodatku nie trafiając kilkunastu czystych piłek ze skrzydeł. No ręce opadają, nic więcej nie można chyba powiedzieć.
Po rozegraniu trzynastu kolejek ligowych ASPR Zawadzkie nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, mając stratę trzech punktów do poprzedzających go zespołów.
-Myślę, że nic nie można powiedzieć o tym meczu - mówi Paweł Swat. - Trzeba się rozpędzić i uderzyć głową w ścianę, chyba to jest jedyne wyjście. Jeżeli się nie wygrywa takiego meczu ze Świdnicą, z całym szacunkiem dla przeciwnika, to nie wiem, z kim my chcemy szukać zwycięstwa w tej lidze. W dodatku nie trafiając kilkunastu czystych piłek ze skrzydeł. No ręce opadają, nic więcej nie można chyba powiedzieć.
Po rozegraniu trzynastu kolejek ligowych ASPR Zawadzkie nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, mając stratę trzech punktów do poprzedzających go zespołów.