Sto lat temu pokazały swoją siłę i determinację. Wystawa "Śląskie kobiety-polskie twierdze" w Krapkowicach
Walczyły w powstaniach, były lekarkami i sanitariuszkami, a przy tym odważnymi matkami i żonami. Wystawa "Śląskie kobiety-polskie twierdze" przedstawiająca sylwetki kilkunastu kobiet sprzed stu lat, którym przyświecała idea walki o polskość Śląska trafiła właśnie do Krapkowic.
- Tutaj są reprezentowane kobiety z najsłynniejszych rodów śląskich, których często znani są bardziej mężowie - mówi Bolesław Bezeg, prezes Polskiej Fundacji Historycznej. - Jest to wystawa w sam raz dla tzw. feministek, ponieważ pokazuje te śląskie kobiety sprzed stu lat, które były w czołówce działalności społecznej. Jest tu np. pierwsza na Śląsku kobieta lekarka, mamy też całą grupę działaczek Związku Polaków w Niemczech, które funkcjonowały w Opolu, m.in. pani Lutosława Malczewska, pani Franciszka Wawrzynek. To była ich epoka i one walczyły o polskość Śląska, ale wcześniej wychowywały dzieci w duchu polskości.
Poseł Jerzy Naszkiewicz, ubiegający się o reelekcję z ramienia Prawa i Sprawiedliwości był inicjatorem ściągnięcia wystawy do Krapkowic. - Mimo tego szaleństwa wyborczego, chcę w ten sposób pokazać coś innego,że można nie tylko kleić plakaty, ale wprowadzić ludzi w kulturę - mówi. - To jest też taka swoista lekcja patriotyzmu jeszcze w tak zacnym miejscu jakim jest kościół. Mamy tu m.in. małżonkę dyrektora Teatru Lalek w Opolu, a jak się wczytamy w te biografie, to mamy tutaj, gdzie w samym tytule mamy napisane, że uciekła z Ravensbruck i szła pieszo do Opola. To historie z jednej strony wstrząsające, a z drugiej strony bardzo ciekawe, dlatego bardzo się cieszę, że to się właśnie odbywa w Krapkowicach.
Wystawa jest dostępna dla odwiedzających w kościele pw. Ducha Świętego w Krapkowicach Otmęcie przez dwa tygodnie.
Poseł Jerzy Naszkiewicz, ubiegający się o reelekcję z ramienia Prawa i Sprawiedliwości był inicjatorem ściągnięcia wystawy do Krapkowic. - Mimo tego szaleństwa wyborczego, chcę w ten sposób pokazać coś innego,że można nie tylko kleić plakaty, ale wprowadzić ludzi w kulturę - mówi. - To jest też taka swoista lekcja patriotyzmu jeszcze w tak zacnym miejscu jakim jest kościół. Mamy tu m.in. małżonkę dyrektora Teatru Lalek w Opolu, a jak się wczytamy w te biografie, to mamy tutaj, gdzie w samym tytule mamy napisane, że uciekła z Ravensbruck i szła pieszo do Opola. To historie z jednej strony wstrząsające, a z drugiej strony bardzo ciekawe, dlatego bardzo się cieszę, że to się właśnie odbywa w Krapkowicach.
Wystawa jest dostępna dla odwiedzających w kościele pw. Ducha Świętego w Krapkowicach Otmęcie przez dwa tygodnie.