Spór o koci domek
Podczas procesu sąd wysłuchał m.in. świadków powołanych przez strony sporu. Są to sąsiadki pozwanej.
- Pani Ania wykonuje bardzo dobrą robotę, bo pomaga miastu – twierdzi świadek pozwanej. – Pomaga bezdomnym kotom, które były chore. Zaopiekowała się nimi. Są regularnie odrobaczane. Niema takiego rozrodu tych kotów, bo są sterylizowane. Ja też dokarmiam te zwierzęta. Jak ich nie było przez pewien czas to rozmnażały się szczury.
- Popieramy spółdzielnię mieszkaniową – mówi jej świadek. – Tu nie chodzi o koty. Jeżeli robi się samowolkę jak ta pani to każdy będzie tak postępował. Koty, proszę bardzo. Wszystko ma swoje miejsce, ale nie ta brzydka buda. Chodzi o proste zasady współżycia ogółu mieszkańców, a nie tylko jednego, który wymyślił sobie i ma fanaberie, bo on chce dokarmiać koty.
Podczas procesu mecenas reprezentujący pozwaną wnioskował o oddalenia pozwu. Powoływał się przy tym na zasady współżycia społecznego. Sąd nakazał kobiecie opróżnienie i wydanie spółdzielni mieszkaniowej terenu, na którym stoi budka dla kotów. Stwierdził też, że przedmiotem sporu są roszczenia dotyczące nieruchomości, a nie prawa wynikające z ustawy o ochronie zwierząt. Wykonanie wyroku zostało odroczone do 30 kwietnia. Pozwana zapowiedziała apelację. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.
Posłuchaj świadków stron sporu:
Jan Poniatyszyn