To problem systemowy. Oddziały wewnętrzne pełne pacjentów
Większość oddziałów wewnętrznych w opolskich szpitalach jest wypełniona praktycznie w stu procentach. Pacjenci, którzy z SOR-ów są kierowani do przyjęcia na internę, muszą liczyć się z tym, że mogą trafić do placówki oddalonej o nawet kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania. Na wolne miejsca na oddziale czeka się nawet kilkanaście godzin.
Piotr Feusette, dyrektor ds. lecznictwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu, zwraca uwagę, że na tej sytuacji najbardziej cierpią te oddziały wewnętrzne, które znajdują się w placówkach dysponujących szpitalnymi oddziałami ratunkowymi.
- Pacjenci trafiają na oddziały ratunkowe i część z nich wymaga opieki bardziej ambulatoryjnej, ale część wymaga leczenia szpitalnego. Nie jesteśmy w stanie od ręki zapewnić, nawet w ciągu tych 24 godzin, pacjentowi miejsca w szpitalu. Stąd też korzystamy z możliwości i poszukujemy, nawet taka specjalna strona internetowa jest "wolne miejsce w szpitalach", aby pacjenta przekazać do leczenia w innym szpitalu. Jest to na pewno przykre, że mieszkaniec na przykład Opola trafi do szpitala w Strzelcach Opolskich albo do Prudnika, niemniej jednak takie rzeczy się zdarzają.
- Można uznać, że brakuje łóżek internistycznych, ale w mojej opinii problem polega na tym, że każda ilość stworzonych dodatkowych łóżek zostanie w krótkim czasie zajęta - mówi Julian Pakosz, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.
- Większy nacisk powinien być położony na opiekę poza szpitalną nad pacjentami. Wielu pacjentów trafia do szpitala tylko dlatego, że nie mają się gdzie podziać. Nie mają opieki w domu, nie mają wystarczającej opieki ze strony rodziny, ale również ze strony służb opieki społecznej. A z drugiej strony niestety mamy do czynienia bardzo często ze zjawiskiem takim, że starsze osoby schorowane ciężko, trafiające do szpitala, zostają jakby rezydentami tego oddziału. Rodziny niechętnie albo po prostu odmawiają odbioru tych osób.
- W okresie jesienno-zimowym zapełnienie oddziału wewnętrznego w Szpitalu Powiatowym w Kędzierzynie-Koźlu wynosi prawie sto procent - mówi Artur Maruszczak, starosta kędzierzyńsko-kozielski. - Jednak powinien być jakiś zapas, a tu praktycznie nie mamy żadnego zapasu i my mamy dużo pacjentów, w szczególności z Opola czy z powiatu opolskiego.
- Problemem jest ilość tzw. miejsc internistycznych we wszystkich szpitalach na terenie naszego województwa. Bardziej atrakcyjne są dla lekarek i lekarzy różnego rodzaju specjalizacje, a nie bycie tzw. lekarzem internistą - dodaje Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego. Jednocześnie podkreśla, że to wyzwanie, z którym musimy się wszyscy mierzyć.
- To również kwestia wyceny procedur internistycznych. Sami sobie z tym nie poradzimy, na pewno potrzebne jest kompleksowe działanie na poziomie wyceny i organizacji całej opieki szpitalnej - wyjaśnia.
- Pacjenci trafiają na oddziały ratunkowe i część z nich wymaga opieki bardziej ambulatoryjnej, ale część wymaga leczenia szpitalnego. Nie jesteśmy w stanie od ręki zapewnić, nawet w ciągu tych 24 godzin, pacjentowi miejsca w szpitalu. Stąd też korzystamy z możliwości i poszukujemy, nawet taka specjalna strona internetowa jest "wolne miejsce w szpitalach", aby pacjenta przekazać do leczenia w innym szpitalu. Jest to na pewno przykre, że mieszkaniec na przykład Opola trafi do szpitala w Strzelcach Opolskich albo do Prudnika, niemniej jednak takie rzeczy się zdarzają.
- Można uznać, że brakuje łóżek internistycznych, ale w mojej opinii problem polega na tym, że każda ilość stworzonych dodatkowych łóżek zostanie w krótkim czasie zajęta - mówi Julian Pakosz, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.
- Większy nacisk powinien być położony na opiekę poza szpitalną nad pacjentami. Wielu pacjentów trafia do szpitala tylko dlatego, że nie mają się gdzie podziać. Nie mają opieki w domu, nie mają wystarczającej opieki ze strony rodziny, ale również ze strony służb opieki społecznej. A z drugiej strony niestety mamy do czynienia bardzo często ze zjawiskiem takim, że starsze osoby schorowane ciężko, trafiające do szpitala, zostają jakby rezydentami tego oddziału. Rodziny niechętnie albo po prostu odmawiają odbioru tych osób.
- W okresie jesienno-zimowym zapełnienie oddziału wewnętrznego w Szpitalu Powiatowym w Kędzierzynie-Koźlu wynosi prawie sto procent - mówi Artur Maruszczak, starosta kędzierzyńsko-kozielski. - Jednak powinien być jakiś zapas, a tu praktycznie nie mamy żadnego zapasu i my mamy dużo pacjentów, w szczególności z Opola czy z powiatu opolskiego.
- Problemem jest ilość tzw. miejsc internistycznych we wszystkich szpitalach na terenie naszego województwa. Bardziej atrakcyjne są dla lekarek i lekarzy różnego rodzaju specjalizacje, a nie bycie tzw. lekarzem internistą - dodaje Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego. Jednocześnie podkreśla, że to wyzwanie, z którym musimy się wszyscy mierzyć.
- To również kwestia wyceny procedur internistycznych. Sami sobie z tym nie poradzimy, na pewno potrzebne jest kompleksowe działanie na poziomie wyceny i organizacji całej opieki szpitalnej - wyjaśnia.