Pawłowiczki raczej bezpieczne, gorzej w Bierawie. Samorządowcy o spodziewanych ulewach
"Od wielu lat powtarzamy, że nasza gmina została opuszczona przez państwo w zakresie ochrony przeciwpowodziowej". Krzysztof Ficoń, wójt gminy Bierawa, podniósł stopień gotowości wobec niepokojących prognoz o kilkudniowych ulewach.
Jak mówi samorządowiec, trudno przewidzieć sytuację w gminie, bo raz większe zagrożenie stanowi Odra, a kolejnym razem problemów przysparza rzeka Bierawka.
- Niestety ostatnio dowiedzieliśmy się o zaniechaniu budowy zbiornika Kotlarnia - zaznacza Ficoń.
- My też akurat co do piasku na bieżąco umiemy reagować, bo na terenie gminy Bierawa są piaskownie. Tu generalnie chodzi o worki z piaskiem, więc to też oczywiście mamy pod kontrolą. Są też plandeki, jeżeli by trzeba było gdzieś zabezpieczyć dachy. Miejmy nadzieję, że skończy się głównie na strachu, ale jesteśmy w gotowości.
W gminie Pawłowiczki nie ma rzek ani dużych potoków. Wójt Jerzy Treffon zachowuje spokój, podkreśla przy tym, że samorząd stara się dbać o dobry stan rowów.
- Od kilku lat obserwujemy duże zmiany struktury pól. Jeżeli zbyt szybko spadnie na nie zbyt duża ilość wody, to powoduje bardzo duże utrudnienia dla mieszkańców. 3-4 miejscowości czasami są nieprzejezdne, ponieważ woda wymieszana z ziemią tworzy błoto, które dostaje się nie tylko na drogi, ale zalewa posesje i piwnice. Wtedy strażacy mają również bardzo dużo pracy.
Przed południem zebrał się kędzierzyńsko-kozielski Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Zarządzono przegląd infrastruktury hydrologicznej, zabezpieczono worki i plandeki oraz zaangażowano strażaków ochotników.
- Niestety ostatnio dowiedzieliśmy się o zaniechaniu budowy zbiornika Kotlarnia - zaznacza Ficoń.
- My też akurat co do piasku na bieżąco umiemy reagować, bo na terenie gminy Bierawa są piaskownie. Tu generalnie chodzi o worki z piaskiem, więc to też oczywiście mamy pod kontrolą. Są też plandeki, jeżeli by trzeba było gdzieś zabezpieczyć dachy. Miejmy nadzieję, że skończy się głównie na strachu, ale jesteśmy w gotowości.
W gminie Pawłowiczki nie ma rzek ani dużych potoków. Wójt Jerzy Treffon zachowuje spokój, podkreśla przy tym, że samorząd stara się dbać o dobry stan rowów.
- Od kilku lat obserwujemy duże zmiany struktury pól. Jeżeli zbyt szybko spadnie na nie zbyt duża ilość wody, to powoduje bardzo duże utrudnienia dla mieszkańców. 3-4 miejscowości czasami są nieprzejezdne, ponieważ woda wymieszana z ziemią tworzy błoto, które dostaje się nie tylko na drogi, ale zalewa posesje i piwnice. Wtedy strażacy mają również bardzo dużo pracy.
Przed południem zebrał się kędzierzyńsko-kozielski Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Zarządzono przegląd infrastruktury hydrologicznej, zabezpieczono worki i plandeki oraz zaangażowano strażaków ochotników.