Opole rezygnuje z dopłat do pobytu dziecka w prywatnym żłobku. Opinie w temacie podzielone
Od przyszłego roku Opole nie będzie już dopłacać do opieki dla dzieci w żłobkach niepublicznych. Taką uchwałę przyjęli na powakacyjnej sesji opolscy radni.
Wsparcie to na dziś 650 złotych. Likwidacja dopłaty ma bezpośredni związek z rządowym programem "Aktywny rodzic", który przewiduje wsparcie w kwocie 1500 złotych, ale bez rozgraniczenia na placówki publiczne i niepubliczne.
Rezygnacja z miejskiego wsparcia budzi kontrowersje wśród właścicieli niepublicznych żłobków w Opolu.
- To będzie nierówne traktowanie, a niesprawiedliwość polega na tym, że na miejskie żłobki dokłada każdy podatnik - podkreśla Grzegorz Markowiak, właściciel prywatnego żłobka. - Łącznie z tymi podatnikami, którzy nie posłali z różnych powodów dzieci do żłobków publicznych. I do tego teraz miasto im jeszcze odbiera te 650 złotych.
Grzegorz Markowiak zaznacza, że to będzie rodzić dysproporcje w opłatach za żłobki, a różnica będzie wynosić około 700 złotych.
Wiceprezydent Opola Przemysław Zych nie zgadza się z taką narracją.
- Prywatne podmioty od razu założyły, że miejskie wsparcie zostanie utrzymane i układały plan działania - zauważa wiceprezydent Zych. - Przedstawiały swoją ofertę, zakładając z góry, że 650 złotych zostanie utrzymane, a z tego co widać na stronach żłobków niepublicznych, kwoty jakie są dziś wskazywane pokazują, że wzrosty cen sięgnie kilkuset złotych.
Przypomnijmy, miejski program dopłat do żłobków w Opolu wprowadzono w 2011 roku, był wówczas pionierski w skali kraju. Jednym z autorów był wówczas radny PO, a dziś wicemarszałek regionu Zbigniew Kubalańca.
- Te 13 lat temu sytuacja była zgoła odmienna, dzisiaj jest ta dopłata rządowa w kwocie 1500 złotych. Zabranie w związku z tym wsparcia miejskiego może mieć związek, że sytuacja z liczbą miejsc żłobkowych uległa poprawie. Nie jestem już radnym miasta od 7 lat.
Współautorem uchwały sprzed ponad dekady był również Tomasz Kaliszan, radny PO, który w dzisiejszym głosowaniu wygaszającym program miejski wstrzymał się od głosu.
Dodajmy, że mimo wprowadzenia rządowego wsparcia z miejskiego dofinansowania nie zrezygnowano np. w Rzeszowie.
Rezygnacja z miejskiego wsparcia budzi kontrowersje wśród właścicieli niepublicznych żłobków w Opolu.
- To będzie nierówne traktowanie, a niesprawiedliwość polega na tym, że na miejskie żłobki dokłada każdy podatnik - podkreśla Grzegorz Markowiak, właściciel prywatnego żłobka. - Łącznie z tymi podatnikami, którzy nie posłali z różnych powodów dzieci do żłobków publicznych. I do tego teraz miasto im jeszcze odbiera te 650 złotych.
Grzegorz Markowiak zaznacza, że to będzie rodzić dysproporcje w opłatach za żłobki, a różnica będzie wynosić około 700 złotych.
Wiceprezydent Opola Przemysław Zych nie zgadza się z taką narracją.
- Prywatne podmioty od razu założyły, że miejskie wsparcie zostanie utrzymane i układały plan działania - zauważa wiceprezydent Zych. - Przedstawiały swoją ofertę, zakładając z góry, że 650 złotych zostanie utrzymane, a z tego co widać na stronach żłobków niepublicznych, kwoty jakie są dziś wskazywane pokazują, że wzrosty cen sięgnie kilkuset złotych.
Przypomnijmy, miejski program dopłat do żłobków w Opolu wprowadzono w 2011 roku, był wówczas pionierski w skali kraju. Jednym z autorów był wówczas radny PO, a dziś wicemarszałek regionu Zbigniew Kubalańca.
- Te 13 lat temu sytuacja była zgoła odmienna, dzisiaj jest ta dopłata rządowa w kwocie 1500 złotych. Zabranie w związku z tym wsparcia miejskiego może mieć związek, że sytuacja z liczbą miejsc żłobkowych uległa poprawie. Nie jestem już radnym miasta od 7 lat.
Współautorem uchwały sprzed ponad dekady był również Tomasz Kaliszan, radny PO, który w dzisiejszym głosowaniu wygaszającym program miejski wstrzymał się od głosu.
Dodajmy, że mimo wprowadzenia rządowego wsparcia z miejskiego dofinansowania nie zrezygnowano np. w Rzeszowie.