Zabójstwo w Nasalach. Mieszkańcy wsi zszokowani śmiercią 38-letniej kobiety
"To bardzo spokojna miejscowość i nikt nie spodziewał się podobnej zbrodni". Mieszkańcy Nasali w gminie Byczyna są w szoku po zabójstwie 38-letniej kobiety.
Aleksandra F. osierociła trójkę dzieci. Jej mąż przyznał się do winy, choć najpierw twierdził, że żona wyszła z domu po kłótni i zaginęła. Policjanci odnaleźli zwłoki w kompleksie leśnym. Mieszkańcy niewiele wiedzą o tym małżeństwie, które w Nasalach bywało w weekendy.
- Wiem, że przyjeżdżali na weekendy, bo nie raz spacerowałam i widziałam dzieci bawiące się na podwórku. Osobiście jednak nie znałam tych ludzi. W każdym razie szok był niesamowity, nie dawałam wiary, że takie coś mogłoby się stać.
- Za dużo nie wiem w tej sprawie, nie mam pojęcia, o co tam mogło pójść. Ludzie mówią jedynie, że on udusił żonę czy ją powiesił. Kojarzę go, gościu był bardzo w porządku. Jeździł ciężarówką, nie narzekałem na niego. Na pewno nie spodziewałem się tego.
- Nie raz ona szła z dziećmi, wyglądała na przyjemną kobietę, a dzieci były ładnie poubierane. Co działo się jednak za ścianą, tego nie wie nikt. Pozostały biedne dzieciątka, którym trzeba teraz pomóc. Jak będą jakieś składki to dam na pewno. Może na tę tragedię wpłynęły nerwy albo jakaś kłótnia.
44-letni oskarżony jest tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu kara od 10 lat do dożywotniego więzienia.
- Wiem, że przyjeżdżali na weekendy, bo nie raz spacerowałam i widziałam dzieci bawiące się na podwórku. Osobiście jednak nie znałam tych ludzi. W każdym razie szok był niesamowity, nie dawałam wiary, że takie coś mogłoby się stać.
- Za dużo nie wiem w tej sprawie, nie mam pojęcia, o co tam mogło pójść. Ludzie mówią jedynie, że on udusił żonę czy ją powiesił. Kojarzę go, gościu był bardzo w porządku. Jeździł ciężarówką, nie narzekałem na niego. Na pewno nie spodziewałem się tego.
- Nie raz ona szła z dziećmi, wyglądała na przyjemną kobietę, a dzieci były ładnie poubierane. Co działo się jednak za ścianą, tego nie wie nikt. Pozostały biedne dzieciątka, którym trzeba teraz pomóc. Jak będą jakieś składki to dam na pewno. Może na tę tragedię wpłynęły nerwy albo jakaś kłótnia.
44-letni oskarżony jest tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu kara od 10 lat do dożywotniego więzienia.