Oleska młodzież powiedziała "nie" smartfonom w szkole
Czy używanie smartfonów w szkołach powinno być ustawowo zabronione przez ministerstwo? Według badań, polski uczeń patrzy w ekran telefonu średnio przez 5 godzin dziennie, co bardzo dobrze widać między innymi na przerwach w szkołach.
Tego problemu nie ma Publiczna Szkoła Podstawowa numer 1 w Oleśnie, gdzie z inicjatywą wyszli sami uczniowie.
- Kiedy zakaz był odgórny, uczniowie naciągali go, ale doszło do rozmów z samorządem uczniowskim i rodzicami - mówi Adam Adamski, dyrektor szkoły.
- Przedstawiając tę propozycję na apelu porządkowym, poinformowałem, że to wynik wspólnych ustaleń samorządu uczniowskiego, rodziców oraz nauczycieli. Dzieci zaakceptowały to. Przez to uczniowie stali się bardziej otwarci. Wcześniej osoby zamknięte jeszcze bardziej uciekały w telefon i swoją sferę, ale to zmieniło się. Dzisiaj może jest głośno na korytarzu, ale ma być głośno. Po to jest przerwa, aby oni odreagowali po lekcji.
Ewa Wystalska, wicedyrektorka szkoły, relacjonuje, jak wyglądały przerwy przed wprowadzeniem ograniczenia.
- Dzieci przeznaczały na telefon sto procent czasu, nie rozmawiając ze sobą, chodząc po schodach i korytarzach zawsze z telefonem w ręce. Widzieliśmy na ekranach, że to były przede wszystkim gry komputerowe. Dochodziło wręcz do tego, że oni woleli pisać do siebie SMS-y czy wiadomości w mediach społecznościowych, niż ze sobą porozmawiać.
Tomek, Hania i Wojtek, uczniowie oleskiej podstawówki, chwalą zakaz.
- Uważam, że to bardzo dobra opcja, ponieważ młodzież musi wtedy integrować się ze sobą. To bardzo dobrze, bo ludzie powinni spędzać ze sobą dużo czasu.
- Moim zdaniem, to jest dobre wyjście, ponieważ zauważyłam, że młodzież rozmawia ze sobą znacznie częściej, krąży po korytarzach i śmieje się, a to jest znacznie bardziej przyjemny widok.
- Według mnie, to jest rozwiązanie w miarę dobre, lecz czasami wolałbym móc napisać do kogoś lub zagrać z kolegą, zamiast ciągle rozmawiać. Fajniej byłoby mieć jednak wybór między tymi dwiema rzeczami.
- Kiedy zakaz był odgórny, uczniowie naciągali go, ale doszło do rozmów z samorządem uczniowskim i rodzicami - mówi Adam Adamski, dyrektor szkoły.
- Przedstawiając tę propozycję na apelu porządkowym, poinformowałem, że to wynik wspólnych ustaleń samorządu uczniowskiego, rodziców oraz nauczycieli. Dzieci zaakceptowały to. Przez to uczniowie stali się bardziej otwarci. Wcześniej osoby zamknięte jeszcze bardziej uciekały w telefon i swoją sferę, ale to zmieniło się. Dzisiaj może jest głośno na korytarzu, ale ma być głośno. Po to jest przerwa, aby oni odreagowali po lekcji.
Ewa Wystalska, wicedyrektorka szkoły, relacjonuje, jak wyglądały przerwy przed wprowadzeniem ograniczenia.
- Dzieci przeznaczały na telefon sto procent czasu, nie rozmawiając ze sobą, chodząc po schodach i korytarzach zawsze z telefonem w ręce. Widzieliśmy na ekranach, że to były przede wszystkim gry komputerowe. Dochodziło wręcz do tego, że oni woleli pisać do siebie SMS-y czy wiadomości w mediach społecznościowych, niż ze sobą porozmawiać.
Tomek, Hania i Wojtek, uczniowie oleskiej podstawówki, chwalą zakaz.
- Uważam, że to bardzo dobra opcja, ponieważ młodzież musi wtedy integrować się ze sobą. To bardzo dobrze, bo ludzie powinni spędzać ze sobą dużo czasu.
- Moim zdaniem, to jest dobre wyjście, ponieważ zauważyłam, że młodzież rozmawia ze sobą znacznie częściej, krąży po korytarzach i śmieje się, a to jest znacznie bardziej przyjemny widok.
- Według mnie, to jest rozwiązanie w miarę dobre, lecz czasami wolałbym móc napisać do kogoś lub zagrać z kolegą, zamiast ciągle rozmawiać. Fajniej byłoby mieć jednak wybór między tymi dwiema rzeczami.