Po zatrzymaniu domowego kata. Dlaczego nie reagujemy na przemoc? [INTERWENCJA]
Dlaczego nikt nie zareagował? Pytają opolscy policjanci, relacjonując zatrzymanie domowego kata. Chodzi o aresztowanego 31-latka z Opola, który partnerce i ich 3-letniemu synkowi przez rok fundował "piekło na ziemi". Mężczyzna regularnie bił bliskich, kopał, straszył samobójstwem. Powodem agresji było najprawdopodobniej uzależnienie od hazardu i potrzeby finansowane.
- Mężczyzna przyznał się do zarzutów, ale w sprawie bulwersuje zupełnie coś innego - mówi asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
- Z relacji kobiety wynika, że ona informowała o sytuacji bliskich, prosiła o pomoc, sms-owała w tej sprawie. Mówiła, że dzieje jej się źle, że potrzebuje pomocy. Jej wołanie o pomoc zatrzymywało się na tych komunikatach, które ona do bliskich wysyłała. My nie potrafimy zrozumieć, dlaczego osoby, które miały wiedzę nie zareagowały. Dlaczego to się zatrzymywało tylko na tych komunikatach. Głusi na krzyki rodziny pozostali także sąsiedzi - dodaje Nierychła.
Dlaczego nie reagujemy na takie sytuacje? Czy hasło - nie mów nikomu, co się dzieje w domu wciąż u nas obowiązuje? Gdzie ofiary przemocy domowej mogą szukać pomocy? Jak działa system? Do tematu wracamy w paśmie interwencyjnym Radia Opole.