Uchylone drzwi do mieszkania i dwa dni głośnej muzyki. Tak odkryli, że sąsiad nie żyje
Trzej świadkowie zeznawali dzisiaj (30.05) przed Sądem Okręgowym w Opolu w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Do tragicznego zdarzenia podczas libacji doszło ponad rok temu w Kluczborku.
Na pierwszej rozprawie oskarżony Krzysztof S. przyznał się do winy. Mówił jednocześnie, że nie pamięta zdarzenia właśnie ze względu na ilość wypitego alkoholu. Prawdopodobnie doszło do kłótni. Z opinii sądowo-medycznej wynika, że 53-letni S. zadawał ciosy w newralgiczne części ciała, co doprowadziło do śmierci kolegi w podobnym wieku.
Jeden ze świadków mówił dziś, jak odkrył zwłoki sąsiada.
- Drzwi były otwarte, można powiedzieć uchylone. Tyle mogę dodać, że mnie i jednego sąsiada zdziwiło to trochę, bo Kazimierz zawsze zamykał drzwi. Po dwóch dniach doszliśmy do wniosku, że trzeba iść sprawdzić, co dzieje się. Weszliśmy do mieszkania, zobaczyliśmy, że leży i ja postanowiłem zadzwonić pod numer 112.
Z kolei Robert Mietelski, sędzia przewodniczący rozprawy, przypomniał zeznania drugiego ze świadków.
"Ja wyszedłem z domu około 9:00, drzwi wejściowe do pana Kazimierza były uchylone, a w mieszkaniu panowała cisza. Kiedy wróciłem około 16:00, drzwi wejściowe były nadal uchylone, ale z mieszkania było słychać dźwięki głośno grającej muzyki. Tę muzykę było słychać przez całą noc, ale nie zaniepokoiło mnie to, bo podobna sytuacja miała miejsce nie pierwszy raz".
Dzisiaj oskarżonego nie było w sądzie. Grozi mu od 5 do 25 lat więzienia. Następną rozprawę zaplanowano na 3 lipca.
Jeden ze świadków mówił dziś, jak odkrył zwłoki sąsiada.
- Drzwi były otwarte, można powiedzieć uchylone. Tyle mogę dodać, że mnie i jednego sąsiada zdziwiło to trochę, bo Kazimierz zawsze zamykał drzwi. Po dwóch dniach doszliśmy do wniosku, że trzeba iść sprawdzić, co dzieje się. Weszliśmy do mieszkania, zobaczyliśmy, że leży i ja postanowiłem zadzwonić pod numer 112.
Z kolei Robert Mietelski, sędzia przewodniczący rozprawy, przypomniał zeznania drugiego ze świadków.
"Ja wyszedłem z domu około 9:00, drzwi wejściowe do pana Kazimierza były uchylone, a w mieszkaniu panowała cisza. Kiedy wróciłem około 16:00, drzwi wejściowe były nadal uchylone, ale z mieszkania było słychać dźwięki głośno grającej muzyki. Tę muzykę było słychać przez całą noc, ale nie zaniepokoiło mnie to, bo podobna sytuacja miała miejsce nie pierwszy raz".
Dzisiaj oskarżonego nie było w sądzie. Grozi mu od 5 do 25 lat więzienia. Następną rozprawę zaplanowano na 3 lipca.