Tu liczył się czas i kalkulator w głowie. Mistrzostwa tabliczki mnożenia po raz pierwszy w Opolu
Dla nich mnożenie i dzielenie to pestka. 60 uczniów klas III szkół podstawowych z Opola rywalizowało dziś (14.04) w I Mistrzostwach Tabliczki Mnożenia. Zadania wykonywali zarówno w grupach, jak i indywidualnie. Wszystkie oparte były na kartach Grabowskiego, czyli serii gier edukacyjnych.
- Były 4 konkurencje indywidualne i jedna grupowa. Zadaniem dzieci jest tak naprawdę dobieranie karty czerwonej do czarnej. To na nich są rozwiązania - mówi Joanna Świercz z opolskiego oddziału Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki.
- Przy grze "szeryf" ćwiczymy podzielność. Sędzia mówi, czy ta liczba jest podzielna przez 10 i jeśli jest, to dziecko, które pierwsze zakryje rączką, dostaje tę kartę. Kto ma najwięcej kart, to wygrywa. W grze "krzyżak" dobieramy czarną kartę do czerwonej, czyli na przykład 3*5 musi pasować do 15. W "olimpijczykach", w specjalne skrzynki wkładamy karty parami. Jeszcze będzie "ekspres drużynowy", to troszkę przerobieni olimpijczycy.
- My uwielbiamy tabliczkę mnożenia. Ona wcale nie jest taka trudna, jak się innym wydaje, da się ją ogarnąć - podkreślają uczniowie.
- Najtrudniejszy według mnie był "olimpijczyk". Tam dawałem wynik do skrzynki i szukałem działania. Na początku tego nie rozumiałem, ale potem już tak. - "Szeryf" był trudny, to jest taka gra na dzielenie, gdzie trzeba bardzo szybko wziąć kartę. Ja lubię tabliczkę mnożenia, dla mnie jest łatwa. - Dla mnie "prymus" był najtrudniejszy, dlatego że tam trzeba było pomnożyć i te dwie liczby dodać do siebie. Reszta była łatwa.
Podczas mistrzostw zorganizowano konkurencję dodatkową: rywalizację nauczycieli.
- Przy grze "szeryf" ćwiczymy podzielność. Sędzia mówi, czy ta liczba jest podzielna przez 10 i jeśli jest, to dziecko, które pierwsze zakryje rączką, dostaje tę kartę. Kto ma najwięcej kart, to wygrywa. W grze "krzyżak" dobieramy czarną kartę do czerwonej, czyli na przykład 3*5 musi pasować do 15. W "olimpijczykach", w specjalne skrzynki wkładamy karty parami. Jeszcze będzie "ekspres drużynowy", to troszkę przerobieni olimpijczycy.
- My uwielbiamy tabliczkę mnożenia. Ona wcale nie jest taka trudna, jak się innym wydaje, da się ją ogarnąć - podkreślają uczniowie.
- Najtrudniejszy według mnie był "olimpijczyk". Tam dawałem wynik do skrzynki i szukałem działania. Na początku tego nie rozumiałem, ale potem już tak. - "Szeryf" był trudny, to jest taka gra na dzielenie, gdzie trzeba bardzo szybko wziąć kartę. Ja lubię tabliczkę mnożenia, dla mnie jest łatwa. - Dla mnie "prymus" był najtrudniejszy, dlatego że tam trzeba było pomnożyć i te dwie liczby dodać do siebie. Reszta była łatwa.
Podczas mistrzostw zorganizowano konkurencję dodatkową: rywalizację nauczycieli.