Jednemu z pracowników nadleśnictwa Maksymilianowi Doboszowi udało się podejść do zwierzęcia na odległość około 60 metrów. Wtedy zrobił mu zdjęcia oraz nagrał film.

- Trudno jest mi ocenić, czy to przypadek jeden na sto tysięcy, czy może jeden na milion. Dobrym potwierdzeniem jest fakt, że nasi pracownicy z 30- i 40-letnim stażem nigdy nie przeżyli takiego spotkania. Ja również uważam, że to jedyna sytuacja tego typu w mojej karierze - mówi Maksymilian Dobosz.

- Szczerze mówiąc, to byk z łagodnym usposobieniem, bo nie starał się od razu jakoś wybitnie uciekać od człowieka. On zachowywał się w miarę spokojnie, dlatego można było zarejestrować - dodaje Dariusz Kowalczyk, inżynier nadzoru w NO.

Co ciekawe, jelenie o takim kolorze zazwyczaj są odpędzane od stada - chmary - ze względu na zbyt kontrastowe umaszczenie.