"To był straszny widok". Społecznicy TOZ odkryli zdychającą kozę i jej martwe młode
Przedstawiciele opolskiego TOZ-u odkryli kozę w agonii na jednej z posesji w gminie Lubsza. Interwencję podjęli na prośbę mieszkanki, którą zaniepokoił stan zwierzęcia. Na miejscu okazało się, że obok zdychającej kozy leżały 4 martwe młode, które urodziły się 4 dni wcześniej.
- Informację o złym stanie zwierząt otrzymaliśmy w niedzielę (12.02). Pomocy udzieliliśmy następnego dnia, jednak niestety kozy nie udało się uratować - mówi Dorota Jeleniewska z opolskiego oddziału TOZ.
- Było to pomieszczenie gospodarcze, to na pewno nie było miejsce przystosowane do tego, żeby mogły tam być zwierzęta. Była tam sterta śmieci i wśród nich leżała koza, wykrzywiona z bólu, w agonii, ona umierała. Obok były cztery martwe koźlątka, rozrzucone w różnych częściach tego brudu i śmieci.
- Najgorsze jest też to, że truchła tych zwierząt nadal są w tym pomieszczeniu - dodaje Dorota Jeleniewska.
- Wójt gminy nie ma w obowiązku utylizacji tych zwierząt. Poinformowaliśmy o tym Powiatowego Weterynarza, który powiedział, że pomoże zutylizować te zwierzęta. Niestety wójt nie chce nam pomóc, wysłaliśmy też pismo do niego, aby wspomógł tych ludzi. Ta pani dzwoniła do nas kilkukrotnie, że ona nie ma pieniędzy na utylizację. To jest koszt ponad 500 złotych.
Jeśli chodzi o wyciągnięcie konsekwencji względem właścicieli kóz, to na razie towarzystwo nie podjęło decyzji, czy będzie to gdzieś zgłaszać.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy wójta gminy Lubsza Bogusława Gąsiorowskiego, który odpowiada, że jest właściciel tych kóz i to do niego należą obowiązki względem zwierząt, w tym utylizacja.
- Stać na kozę, to stać też na utylizację. Skoro stać kogoś na prąd, na papierosy, to musi być stać na zwierzęta. Ja nie mogę tak rozdawać pieniędzy, że pójdę sobie i dam Kowalskiemu, Nowakowi i reszcie. Jeżeli pan będzie miał trudną sytuację i zwróci się do opieki, to wtedy pomogę. Ja nie mogę rozdawać pieniędzy budżetowych, bo to nie są moje prywatne.
- Było to pomieszczenie gospodarcze, to na pewno nie było miejsce przystosowane do tego, żeby mogły tam być zwierzęta. Była tam sterta śmieci i wśród nich leżała koza, wykrzywiona z bólu, w agonii, ona umierała. Obok były cztery martwe koźlątka, rozrzucone w różnych częściach tego brudu i śmieci.
- Najgorsze jest też to, że truchła tych zwierząt nadal są w tym pomieszczeniu - dodaje Dorota Jeleniewska.
- Wójt gminy nie ma w obowiązku utylizacji tych zwierząt. Poinformowaliśmy o tym Powiatowego Weterynarza, który powiedział, że pomoże zutylizować te zwierzęta. Niestety wójt nie chce nam pomóc, wysłaliśmy też pismo do niego, aby wspomógł tych ludzi. Ta pani dzwoniła do nas kilkukrotnie, że ona nie ma pieniędzy na utylizację. To jest koszt ponad 500 złotych.
Jeśli chodzi o wyciągnięcie konsekwencji względem właścicieli kóz, to na razie towarzystwo nie podjęło decyzji, czy będzie to gdzieś zgłaszać.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy wójta gminy Lubsza Bogusława Gąsiorowskiego, który odpowiada, że jest właściciel tych kóz i to do niego należą obowiązki względem zwierząt, w tym utylizacja.
- Stać na kozę, to stać też na utylizację. Skoro stać kogoś na prąd, na papierosy, to musi być stać na zwierzęta. Ja nie mogę tak rozdawać pieniędzy, że pójdę sobie i dam Kowalskiemu, Nowakowi i reszcie. Jeżeli pan będzie miał trudną sytuację i zwróci się do opieki, to wtedy pomogę. Ja nie mogę rozdawać pieniędzy budżetowych, bo to nie są moje prywatne.