Kwiaty na skwerze Solidarności w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. "Trzeba pamiętać, ale nie pielęgnować"
Władze samorządowe, działacze opolskiej "Solidarności", przedstawiciele ratusza upamiętnili 41. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Kwiaty i znicze złożono na skwerze Solidarności przy ul. Ozimskiej w Opolu. Jak wspominali uczestnicy, 13 grudnia 41 lat temu była podobna aura. - Te wydarzenia nie trzeba pielęgnować, ale o nich pamiętać - mówią.
- Pracowałam w Kietrzu i w tym dniu, kiedy właśnie 13 grudnia stan wojenny ogłosił, myśmy poświęcali sztandar związkowy Solidarności. Rzeczywiście, to był strach niesamowity i później się zaczęło. Działacze zostali internowani, niektórym się udało ukryć, a dzisiaj po prostu musimy pamiętać o tych ludziach, którzy w latach 80. nie zgadzali się z tym reżimem komunistycznym - - mówi Cecylia Gonet, przewodnicząca Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność".
- Wspominamy kolegów, którzy odeszli i byli zabierani w środku nocy - mówi Janusz Wójcik, działacz pierwszej Solidarności.
- Ja to się obudziłem i zorientowałem w radiu, że coś się dzieje. Byłem zdumiony. Pojechałem do zarządu regionu, tam dyżurowali chłopacy, oczywiście "bezpieka" tam wpadła i wymiotła kogo mieli na liście. Okazało się, że oni dowiedzieli się parę godzin wcześniej, że jest stan wojenny, bo ich wymietli z łóżek i się zaczęło - dodaje.
Obecny dziś (13.12) w Opolu Zbigniew Bujak, wówczas przewodniczący Zarządu Regionu Mazowsze i członek Komisji Krajowej NSZZ, tak wspomina to, co działo się 41 lat temu:
- Ta aura dzisiaj przypomina do złudzenia tamten czas - śnieg, mróz, zima. To miało znaczenie w tamtym czasie, choćby takie, że ten stan wyjątkowy, zamknięcie łączności teleksowej, telefonicznej, komunikacji między miastami. Wiemy na przykład, że to pociągnęło za sobą sporo ofiar, takich cywilnych. Ta ilość ofiar stanu wojennego do dzisiaj nie jest nam znana - podkreślił.
- Uważaliśmy tamten dzień za okropny i straszny, ale dzisiaj mamy porównanie i to jest Ukraina. To dopiero pokazuje miejsce tych naszych wydarzeń w historii Europy - dodaje Zbigniew Bujak.
O 18:30 w kościele pw. św. Sebastiana zostanie odprawiona msza w intencji ofiar stanu wojennego.
- Wspominamy kolegów, którzy odeszli i byli zabierani w środku nocy - mówi Janusz Wójcik, działacz pierwszej Solidarności.
- Ja to się obudziłem i zorientowałem w radiu, że coś się dzieje. Byłem zdumiony. Pojechałem do zarządu regionu, tam dyżurowali chłopacy, oczywiście "bezpieka" tam wpadła i wymiotła kogo mieli na liście. Okazało się, że oni dowiedzieli się parę godzin wcześniej, że jest stan wojenny, bo ich wymietli z łóżek i się zaczęło - dodaje.
Obecny dziś (13.12) w Opolu Zbigniew Bujak, wówczas przewodniczący Zarządu Regionu Mazowsze i członek Komisji Krajowej NSZZ, tak wspomina to, co działo się 41 lat temu:
- Ta aura dzisiaj przypomina do złudzenia tamten czas - śnieg, mróz, zima. To miało znaczenie w tamtym czasie, choćby takie, że ten stan wyjątkowy, zamknięcie łączności teleksowej, telefonicznej, komunikacji między miastami. Wiemy na przykład, że to pociągnęło za sobą sporo ofiar, takich cywilnych. Ta ilość ofiar stanu wojennego do dzisiaj nie jest nam znana - podkreślił.
- Uważaliśmy tamten dzień za okropny i straszny, ale dzisiaj mamy porównanie i to jest Ukraina. To dopiero pokazuje miejsce tych naszych wydarzeń w historii Europy - dodaje Zbigniew Bujak.
O 18:30 w kościele pw. św. Sebastiana zostanie odprawiona msza w intencji ofiar stanu wojennego.