Michał L. przyznał się do winy, ale nie potrafił wyjaśnić powodów rozboju. - Co pana podkusiło? - pytał sędzia Mateusz Świst. - Nie wiem, nie potrafię tego wyjaśnić - odpowiedział oskarżony. - Przed panem siedzą ekspedientki, więc może chce je pan przeprosić? - kontynuował sędzia. - No, to chciałem bardzo panie przeprosić, bo nie wiem, co we mnie wstąpiło i cieszę się, że nie zrobiłem nikomu krzywdy - dodał Michał L.

Jedna z ekspedientek, która przed sądem opisywała okolicznościach napadu zeznała, że 10 lutego oskarżony w zamaskowaniu wszedł na stację paliw, podszedł do niej, wyjął nóż i powiedział "Dawaj kasę". - Sięgnął też po rzecz przypominającą broń. W pierwszym momencie zamarłam - powiedziała kobieta, która uzupełniła, że ekspedienci są szkoleni pod kątem, jak mają się zachować w chwili napadu - Dlatego postanowiłam wyjąć gotówkę i nie narażać siebie i koleżanki na niebezpieczeństwo - dodała.

Michał L został zatrzymany w dniu napaści, przyznał się do winy i zwrócił zagrabiony towar. Według złożonych na policji wyjaśnień 18-latek wcześniej spożywał alkohol, a dodatkowo na jego postępowanie wpływ mógł mieć konflikt z opiekunami.