Ruszył proces ws. śmiertelnego pobicia w Skarbimierzu-Osiedlu. Na ławie oskarżonych czterech mężczyzn
Czterech mężczyzn usłyszało zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces w sprawie bójki z 30 czerwca 2019 roku, podczas festynu, w miejscowości Skarbimierz-Osiedle.
Zmarł 46-letni Polak z licznymi urazami głowy, a 21-letni wówczas Ukrainiec został pobity. Czterej mężczyźni mieli w ten sposób wyrównać rachunki po tym, jak jeden z nich został zaczepiony przez dwóch późniejszych poszkodowanych. Policja opublikowała filmik z zajścia, ale nie sposób było rozpoznać napastników.
Jakub M., główny oskarżony, miał dzisiaj niewiele do powiedzenia.
- Przyznaję się do popełnienia przestępstwa, ale nie do późniejszego skutku. Będę odpowiadał na pytania sądu oraz obrońców, ale nie odpowiem na pytania pana prokuratora.
Adrian Z. przekonywał, że choć wypił trzy lub cztery piwa, czuł się trzeźwy. Jego wyjaśnienia przypomniał sędzia Mateusz Świst.
- Kiedy ja dobiegłem na miejsce, widziałem, jak Radek i Kuba biją się z dwoma nieznajomymi mężczyznami. Radek szarpał się z Ukraińcem, a Kuba z tym drugim człowiekiem, który siedział na ziemi. Jak ja przybiegłem, stałem jak słup i patrzyłem. Ciosy były zadawane tylko na głowę – jak w boksie. Całe zdarzenie trwało około 30 sekund, ale nie dłużej niż minutę.
Patryk R., trzeci z oskarżonych, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że on pomógł młodemu Ukraińcowi.
- Zobaczyłem, że ktoś biegnie i dołączyłem, aby zobaczyć, co się dzieje. Gdy dotarłem na miejsce, chłopak z Ukrainy leżał. To ja mu pomogłem, położyłem go na bok, żeby nie udławił się. Odchodząc, zobaczyłem radiowóz, zaalarmowałem policjantów i wróciłem do stolika.
Za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do 10 lat więzienia.
Jakub M., główny oskarżony, miał dzisiaj niewiele do powiedzenia.
- Przyznaję się do popełnienia przestępstwa, ale nie do późniejszego skutku. Będę odpowiadał na pytania sądu oraz obrońców, ale nie odpowiem na pytania pana prokuratora.
Adrian Z. przekonywał, że choć wypił trzy lub cztery piwa, czuł się trzeźwy. Jego wyjaśnienia przypomniał sędzia Mateusz Świst.
- Kiedy ja dobiegłem na miejsce, widziałem, jak Radek i Kuba biją się z dwoma nieznajomymi mężczyznami. Radek szarpał się z Ukraińcem, a Kuba z tym drugim człowiekiem, który siedział na ziemi. Jak ja przybiegłem, stałem jak słup i patrzyłem. Ciosy były zadawane tylko na głowę – jak w boksie. Całe zdarzenie trwało około 30 sekund, ale nie dłużej niż minutę.
Patryk R., trzeci z oskarżonych, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że on pomógł młodemu Ukraińcowi.
- Zobaczyłem, że ktoś biegnie i dołączyłem, aby zobaczyć, co się dzieje. Gdy dotarłem na miejsce, chłopak z Ukrainy leżał. To ja mu pomogłem, położyłem go na bok, żeby nie udławił się. Odchodząc, zobaczyłem radiowóz, zaalarmowałem policjantów i wróciłem do stolika.
Za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do 10 lat więzienia.