Szajka oszustów rozbita. Zatrzymania także w naszym regionie
Kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności grozi członkom kilkunastoosobowej grupy przestępczej, która miała oszukać jeden z krakowskich zakonów na kwotę ponad 900 tys. zł, zlecając w jego imieniu przelewy bankowe. Policja sprawdza, czy oszuści nie działali też w innych częściach kraju.
Domniemani sprawcy w ubiegłym tygodniu zostali zatrzymani na terenie kilku województw: małopolskiego, śląskiego, opolskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego. W 12-osobowej grupie działali ludzie w wieku od 20 do 64 lat.
- Zatrzymani usłyszeli zarzuty oszustwa, w tym dotyczące mienia znacznej wartości - przekazał we wtorek mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Wśród nich było trzech mężczyzn narodowości romskiej w wieku 20, 24 i 26 lat, którzy mieli zajmować się organizacją procederu. Na wniosek prokuratury zostali oni tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Pozostali członkowie grupy zostali zaś objęci dozorem policyjnym.
Podejrzanym w tej sprawie, w przypadku uznania winy, grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności. - Sprawa jest rozwojowa, policjanci sprawdzają, czy podejrzani nie mają związku z innymi tego typu oszustwami, dokonanymi na terenie kraju - doprecyzował rzecznik policji.
Oszustwa wyszły na jaw po tym, jak w połowie marca dział bezpieczeństwa jednego z banków zauważył na koncie zakonu podejrzane operacje. Instytucja powiadomiła przedstawicieli zgromadzenia, a sprawą zajęli się też funkcjonariusze wydziału ds. walki z przestępczością przeciwko mieniu z komendy miejskiej.
- Okazało się, że wcześniej tego dnia do jednego z zakonników zadzwonili rzekomi policjanci, którzy pod legendą +ochrony oszczędności zgromadzonych na rachunkach bankowych+ uzyskali od duchownego hasła i loginy do kilku kont zakonu - przekazał rzecznik. - Na kontach tych oszuści dokonali zlecenia kilkudziesięciu przelewów na łączną kwotę 915 tys. zł - doprecyzował Gleń.
Dzięki szybkiej reakcji m.in. działów bezpieczeństwa kilku banków udało się wstrzymać kolejne przelewy na kwotę ponad 400 tys. zł. W tym czasie policja ustalała tożsamość i miejsce pobytu sprawców.
Gleń wyjaśnił, że w grupie tej obowiązywał podział zadań. Część jej członków pozyskiwała tzw. słupy, czyli osoby, na które zakładane były konta bankowe. Inni zaś przygotowywali potrzebne do załatwienia formalności w banku dokumenty, a kolejni kontaktowali się z potencjalnymi ofiarami przez telefon.
- Zatrzymani usłyszeli zarzuty oszustwa, w tym dotyczące mienia znacznej wartości - przekazał we wtorek mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Wśród nich było trzech mężczyzn narodowości romskiej w wieku 20, 24 i 26 lat, którzy mieli zajmować się organizacją procederu. Na wniosek prokuratury zostali oni tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Pozostali członkowie grupy zostali zaś objęci dozorem policyjnym.
Podejrzanym w tej sprawie, w przypadku uznania winy, grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności. - Sprawa jest rozwojowa, policjanci sprawdzają, czy podejrzani nie mają związku z innymi tego typu oszustwami, dokonanymi na terenie kraju - doprecyzował rzecznik policji.
Oszustwa wyszły na jaw po tym, jak w połowie marca dział bezpieczeństwa jednego z banków zauważył na koncie zakonu podejrzane operacje. Instytucja powiadomiła przedstawicieli zgromadzenia, a sprawą zajęli się też funkcjonariusze wydziału ds. walki z przestępczością przeciwko mieniu z komendy miejskiej.
- Okazało się, że wcześniej tego dnia do jednego z zakonników zadzwonili rzekomi policjanci, którzy pod legendą +ochrony oszczędności zgromadzonych na rachunkach bankowych+ uzyskali od duchownego hasła i loginy do kilku kont zakonu - przekazał rzecznik. - Na kontach tych oszuści dokonali zlecenia kilkudziesięciu przelewów na łączną kwotę 915 tys. zł - doprecyzował Gleń.
Dzięki szybkiej reakcji m.in. działów bezpieczeństwa kilku banków udało się wstrzymać kolejne przelewy na kwotę ponad 400 tys. zł. W tym czasie policja ustalała tożsamość i miejsce pobytu sprawców.
Gleń wyjaśnił, że w grupie tej obowiązywał podział zadań. Część jej członków pozyskiwała tzw. słupy, czyli osoby, na które zakładane były konta bankowe. Inni zaś przygotowywali potrzebne do załatwienia formalności w banku dokumenty, a kolejni kontaktowali się z potencjalnymi ofiarami przez telefon.