Kolejki na stacjach paliw w Polsce. Także Opolanie masowo tankują samochody. Grunt to spokój, paliwa nie zabraknie
Na stacjach benzynowych w wielu miastach Polski, także w Opolu ustawiły się kolejki kierowców. Wielu z nich postanowiło zatankować na zapas. To skutki plotki, że w związku z wojną na Ukrainie może zabraknąć paliwa i wzrosną jego ceny.
Masowe tankowanie na stacjach benzynowych w Opolu rozpoczęło się wczoraj (24.02) w godzinach popołudniowych. Niejednokrotnie ludzie czekali w kolejkach po to, aby zatankować samochód zwykle do pełna.
- Od 16:00 cały czas. No, kolejka jest, cały czas. Ludzie po prostu zwariowali - skwitowała pracownica jednej ze stacji benzynowych w Opolu.
Jeden z słuchaczy Radia Opole przysłał do redakcji zdjęcie ze stacji benzynowej w Kluczborku, gdzie klienci informowani są o czasowym, maksymalnym tankowaniu do 50 litrów paliwa, aby zapewnić ciągłość funkcjonowania stacji benzynowej.
Kierowcy, którzy czekali przed stacjami kilkanaście minut na zwykłe codzienne tankowanie, też nie rozumieją tej sytuacji.
- No, ja też troszkę w szoku jestem. Nie spodziewałem się w ogóle tego, ale wcale się też nie dziwie, coś się tam słyszy w internecie i telewizji, to nie wiadomo, co to będzie dalej.
- To jest normalnie wariactwo. My sami się napędzamy z drugiej strony, ale każdy się boi.
- Ja słyszałem, że w Prudniku cena benzyny wynosi już 7 zł za litr diesla tak samo, więc wolimy reagować, póki możemy tak naprawdę.
- Nie możemy ulegać fakenewsom, mówiącym o tym, że paliwa zabraknie - mówi dr Bartosz Maziarz, opolski ekspert ds. bezpieczeństwa
- Musimy pamiętać o tym, że właśnie taka panika, te informacje o reglamentacji sprzedaży paliwa na stacjach benzynowych mogą być, bądź już nawet są elementem wojny informacyjnej. Proszę się tutaj nie bać i nie ulegać właśnie takiej zbiorowej histerii, chociaż faktycznie paliwo podrożało. Ja uważam za absolutnie haniebne działania niektórych ajentów stacji benzynowych, którzy wczorajszym wieczorem czy późnym popołudniem zaczęli podnosić ceny paliwa, również w Opolu.
Spółki PKN Orlen, Grupa Lotos, PERN monitorują sytuację i zapewniają, że są przygotowane na każdy scenariusz. Transport ropy naftowej rurociągiem z kierunku wschodniego do Polski odbywa się zgodnie z harmonogramem tłoczeń. Podkreślają, że Polska dysponuje odpowiednimi zapasami surowca i różnorodnymi źródłami dostaw ropy naftowej.
PKN Orlen dziś rano poinformował, że czasowo sprzedaje paliwo wyłącznie do baków. Koncern spodziewa się, że w ciągu 2-3 dni sytuacja się unormuje. Spółka poinformowała, że wczoraj sprzedaż paliw na stacjach Orlen wzrosła o 300-400 procent. Spółka apeluje o spokój. Podkreśla, że paliwa nie zabraknie. "Organizujemy tak sprzedaż na stacjach, aby każdy kierowca mógł zatankować samochód" - dodał PKN Orlen w komunikacie.
Prezes firmy Daniel Obajtek napisał na Twiterze, że w trybie natychmiastowym Koncern rozwiąże umowę "z tą stacją, jak również z każdym innym odbiorcą naszych paliw czy operatorem sieci korzystającej z naszego szyldu, który będzie próbował wykorzystać sytuację do nieuczciwych praktyk".
Wspólne oświadczenie na temat sytuacji na rynku paliw wydały dziś także Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wraz z Polską Izbą Paliw Płynnych. Podkreśliły, że Polska ma wystarczającą ilość ropy i paliw.
Organizacje dodały, że atak Rosji na Ukrainę odczuły rynki na całym świecie, a obecny niepokój jest wykorzystywany przez spekulantów, którzy chcą nieuczciwie zarobić na tej niepewnej sytuacji. "Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące. Rurociągiem „Przyjaźń” ciągle płynie surowiec, a dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce" - dodały.
Przedstawiciele obu organizacji podkreślili, że rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw odbierają jako działania dezinformacyjne. Ich zdaniem, działania takie mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród kierowców.
- Od 16:00 cały czas. No, kolejka jest, cały czas. Ludzie po prostu zwariowali - skwitowała pracownica jednej ze stacji benzynowych w Opolu.
Jeden z słuchaczy Radia Opole przysłał do redakcji zdjęcie ze stacji benzynowej w Kluczborku, gdzie klienci informowani są o czasowym, maksymalnym tankowaniu do 50 litrów paliwa, aby zapewnić ciągłość funkcjonowania stacji benzynowej.
Kierowcy, którzy czekali przed stacjami kilkanaście minut na zwykłe codzienne tankowanie, też nie rozumieją tej sytuacji.
- No, ja też troszkę w szoku jestem. Nie spodziewałem się w ogóle tego, ale wcale się też nie dziwie, coś się tam słyszy w internecie i telewizji, to nie wiadomo, co to będzie dalej.
- To jest normalnie wariactwo. My sami się napędzamy z drugiej strony, ale każdy się boi.
- Ja słyszałem, że w Prudniku cena benzyny wynosi już 7 zł za litr diesla tak samo, więc wolimy reagować, póki możemy tak naprawdę.
- Nie możemy ulegać fakenewsom, mówiącym o tym, że paliwa zabraknie - mówi dr Bartosz Maziarz, opolski ekspert ds. bezpieczeństwa
- Musimy pamiętać o tym, że właśnie taka panika, te informacje o reglamentacji sprzedaży paliwa na stacjach benzynowych mogą być, bądź już nawet są elementem wojny informacyjnej. Proszę się tutaj nie bać i nie ulegać właśnie takiej zbiorowej histerii, chociaż faktycznie paliwo podrożało. Ja uważam za absolutnie haniebne działania niektórych ajentów stacji benzynowych, którzy wczorajszym wieczorem czy późnym popołudniem zaczęli podnosić ceny paliwa, również w Opolu.
Spółki PKN Orlen, Grupa Lotos, PERN monitorują sytuację i zapewniają, że są przygotowane na każdy scenariusz. Transport ropy naftowej rurociągiem z kierunku wschodniego do Polski odbywa się zgodnie z harmonogramem tłoczeń. Podkreślają, że Polska dysponuje odpowiednimi zapasami surowca i różnorodnymi źródłami dostaw ropy naftowej.
PKN Orlen dziś rano poinformował, że czasowo sprzedaje paliwo wyłącznie do baków. Koncern spodziewa się, że w ciągu 2-3 dni sytuacja się unormuje. Spółka poinformowała, że wczoraj sprzedaż paliw na stacjach Orlen wzrosła o 300-400 procent. Spółka apeluje o spokój. Podkreśla, że paliwa nie zabraknie. "Organizujemy tak sprzedaż na stacjach, aby każdy kierowca mógł zatankować samochód" - dodał PKN Orlen w komunikacie.
Prezes firmy Daniel Obajtek napisał na Twiterze, że w trybie natychmiastowym Koncern rozwiąże umowę "z tą stacją, jak również z każdym innym odbiorcą naszych paliw czy operatorem sieci korzystającej z naszego szyldu, który będzie próbował wykorzystać sytuację do nieuczciwych praktyk".
Wspólne oświadczenie na temat sytuacji na rynku paliw wydały dziś także Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wraz z Polską Izbą Paliw Płynnych. Podkreśliły, że Polska ma wystarczającą ilość ropy i paliw.
Organizacje dodały, że atak Rosji na Ukrainę odczuły rynki na całym świecie, a obecny niepokój jest wykorzystywany przez spekulantów, którzy chcą nieuczciwie zarobić na tej niepewnej sytuacji. "Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące. Rurociągiem „Przyjaźń” ciągle płynie surowiec, a dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce" - dodały.
Przedstawiciele obu organizacji podkreślili, że rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw odbierają jako działania dezinformacyjne. Ich zdaniem, działania takie mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród kierowców.