Obywatele Ukrainy pracujący w Opolu martwią się o bliskich i przyjaciół. "Nasze rodziny są zaskoczone, siedzą w domach, samoloty latają"
O swoje rodziny i przyjaciół w ojczyźnie martwią się obywatele Ukrainy pracujący w Opolu. Jak mówią to, że Rosja zaatakowała ich kraj, jest nie do pomyślenia. Do rosyjskiej inwazji na Ukrainę doszło dziś (24.02) nad ranem, o czym poinformował prezydent Rosji Władimir Putin. Ataki są prowadzone między innymi w okolicach stolicy Ukrainy, w Odessie i Mariupolu.
- My jesteśmy tu w Polsce, rodziny tam. Dla nas to trudna sytuacja - mówi pan Witalij, pracujący w Opolu. - Myślałem, że tego nie będzie, że nie dojdzie do tego. Rozdzwoniły się telefony od rodziny. Póki co, internet jest, ale jak dalej będzie, to nie wiadomo. Nasze rodziny są zaskoczone, siedzą w domach, nie wiedzą, czego oczekiwać, samoloty latają. Moja rodzina jest pod Lwowem, a matka żony w Krzemieńczuku w obwodzie połtawskim. To jest centrum Ukrainy. Tam jest najbliżej do tej agresji i kordonu. Co mogą mówić jak to prosty lud jest? Jeszcze mamy nadzieję, że Parlament Europejski może coś pomoże i zablokuje Rosję.
- To jest nieoczekiwane co tam się dzieje. Tak nie powinno być, to się nie powinno zdarzyć w cywilizowanym świecie. Jestem w szoku - dodaje jeden z ukraińskich pracowników.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy zaapelował do społeczności międzynarodowej o natychmiastowe sankcje na Rosję i o powstrzymanie napaści na jego kraj.
- To jest nieoczekiwane co tam się dzieje. Tak nie powinno być, to się nie powinno zdarzyć w cywilizowanym świecie. Jestem w szoku - dodaje jeden z ukraińskich pracowników.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy zaapelował do społeczności międzynarodowej o natychmiastowe sankcje na Rosję i o powstrzymanie napaści na jego kraj.