Na pograniczu polsko-czeskim przybywa turystów. "Jak przychodzi ładny, słoneczny weekend, Biskupia Kopa jest oblegana"
Na pograniczu polsko-czeskim widać ożywienie w branży turystycznej. Po miesiącach stagnacji związanych z pandemią ruch turystyczny zarówno po polskiej, jak i po czeskiej stronie granicy wraca do normy.
- W naszym rejonie największym zainteresowaniem cieszy się masyw Kopy Biskupiej. Tutaj, jak przychodzi ładny, słoneczny weekend, a takich nie brakowało we wrześniu i w pierwszej połowie października, Kopa jest oblegana. Widać ten ruch turystyczny zarówno w schronisku, widać pod więżą. Przypomnę, że wieża jest już po czeskich stronie granicy, można z niej korzystać - powiedział w rozmowie "W cztery oczy" Paweł Szymkowicz z Głuchołaz, licencjonowany przewodnik po Sudetach i po Czechach.
- Natomiast ruch turystyczny w stolicy Czech jest wciąż dużo mniejszy niż na przykład rok temu. Widać wyraźnie różnicę między piątkiem a sobotą. W sobotę jest więcej polskich grup z tego względu, że przyjeżdżają tak zwane "jednodniówki", głównie z uzdrowisk sudeckich - dodaje Szymkowicz.
W Czechach by wejść na przykład do muzeów czy też na inne imprezy kulturalne trzeba pokazać tak zwany "paszport covidowy" lub aktualny, negatywny test na koronawirusa. Podobnie jest w restauracjach jednak nie ma obowiązku kontrolowani gości w tych lokalach.
- Natomiast ruch turystyczny w stolicy Czech jest wciąż dużo mniejszy niż na przykład rok temu. Widać wyraźnie różnicę między piątkiem a sobotą. W sobotę jest więcej polskich grup z tego względu, że przyjeżdżają tak zwane "jednodniówki", głównie z uzdrowisk sudeckich - dodaje Szymkowicz.
W Czechach by wejść na przykład do muzeów czy też na inne imprezy kulturalne trzeba pokazać tak zwany "paszport covidowy" lub aktualny, negatywny test na koronawirusa. Podobnie jest w restauracjach jednak nie ma obowiązku kontrolowani gości w tych lokalach.