Opolska załoga kończy powoli rejs dookoła Europy. Przed nimi ostatni etap
Opolska załoga za dwa tygodnie rozpoczyna ostatni etap rejsu dookoła Europy. Obecnie 44-stopowy jacht Sun Oddyssey 44 Magic znajduje się niedaleko kanału La Manche. Stamtąd 23 września wyruszy do Świnoujścia. Załoga będzie miała do pokonania 700 mil. Do tej pory przepłynęli już 3800 mil.
- Jesteśmy już prawie na finiszu wyprawy. Większość trasy mamy już za sobą, choć nie obyło się bez komplikacji, ale jak to przy tak długich rejsach bywa. Czekamy już teraz na kolejny etap - mówi kapitan Ryszard Sobieszczański, organizator wyprawy.
- Dopłynęliśmy w tej chwili do Le Havre, to jest francuskie miasto położone nad kanałem La Manche. Został nam ostatni odcinek, około 700 mil do Świnoujścia. Będziemy płynąć wzdłuż brzegów belgijskich, holenderskich, do niemieckich. Potem kanał Kiloński. Mam nadzieję, że zgodnie z planem, czyli 23 września wystartujemy i na początku października dotrzemy do Świnoujścia i zakończymy rejs.
- Choć sam rejs nie jest trudny, to całe przedsięwzięcie jest bardzo skomplikowane logistycznie - dodaje kapitan Sobieszczański.
- My nie płyniemy cały czas. Każdy z nas musi wracać do pracy, więc my przyjeżdżamy na dwa lub trzy tygodnie do kraju i potem na tydzień wracamy na rejs. Stąd najtrudniejsza jest sama organizacja logistyczna. Znalezienie połączeń lotniczych, FlixBusów, autobusów, kolei, taksówek. Sam wyprawa nie jest trudna, choć przechodziliśmy przez różne regiony pogodowe. Na Morzu Śródziemnym było ciepło i fajnie, a teraz jesteśmy w takim rejonie, gdzie te noce potrafią być chłodne.
Przypomnijmy, że załoga 30 kwietnia wypłynęła z Szybenika w Chorwacji. Potem popłynęli Adriatykiem, przez Sycylię w stronę Sardynii, a następnie była Majorka, Gibraltar, Zatoka Biskajska i kanał La Manche.
- Dopłynęliśmy w tej chwili do Le Havre, to jest francuskie miasto położone nad kanałem La Manche. Został nam ostatni odcinek, około 700 mil do Świnoujścia. Będziemy płynąć wzdłuż brzegów belgijskich, holenderskich, do niemieckich. Potem kanał Kiloński. Mam nadzieję, że zgodnie z planem, czyli 23 września wystartujemy i na początku października dotrzemy do Świnoujścia i zakończymy rejs.
- Choć sam rejs nie jest trudny, to całe przedsięwzięcie jest bardzo skomplikowane logistycznie - dodaje kapitan Sobieszczański.
- My nie płyniemy cały czas. Każdy z nas musi wracać do pracy, więc my przyjeżdżamy na dwa lub trzy tygodnie do kraju i potem na tydzień wracamy na rejs. Stąd najtrudniejsza jest sama organizacja logistyczna. Znalezienie połączeń lotniczych, FlixBusów, autobusów, kolei, taksówek. Sam wyprawa nie jest trudna, choć przechodziliśmy przez różne regiony pogodowe. Na Morzu Śródziemnym było ciepło i fajnie, a teraz jesteśmy w takim rejonie, gdzie te noce potrafią być chłodne.
Przypomnijmy, że załoga 30 kwietnia wypłynęła z Szybenika w Chorwacji. Potem popłynęli Adriatykiem, przez Sycylię w stronę Sardynii, a następnie była Majorka, Gibraltar, Zatoka Biskajska i kanał La Manche.