Wolontariusze po rocznej przerwie wrócili do Kamienia Śląskiego policzyć susły na łące przy lotnisku
Choć suseł moręgowany został w Polsce uznany za gatunek wymarły, dzięki staraniom m.in. stowarzyszenia przyrodniczego Salamandra, kilkanaście lat temu udało się go przywrócić. Wolontariusze co roku przyjeżdżają do Kamienia Śląskiego, żeby policzyć wielkość populacji tego gryzonia. Potrzebne do tego są urządzenia GPS, kolorowe kijki i siano.
- Odtwarzając gatunek w pierwszej kolejności przywracamy go tam, gdzie on kiedyś występował i gdzie są dobre dla niego siedliska. Przede wszystkim liczenie susłów nie polega na wypatrywaniu zwierząt. Byłoby to bardzo trudne, one są bardzo płochliwe, ale można zobaczyć ich ślady, czyli my liczymy nory susłów. Każda norka to jeden suseł. One żyją w koloniach, to znaczy, że nory każdego osobnika są niedaleko innych - mówi dr Andrzej Kepel, prezes Polskiego Towarzystwa Przyrodniczego Salamandra i kierownik projektu.
Elżbieta Bień z okolicy Nysy w liczeniu susłów bierze udział od ponad 10 lat. O akcji dowiedziała się ze strony internetowej. - Wyjątkiem był rok 2020, kiedy z powodu pandemii nie organizowano liczenia - mówi. - Wszystkie nory są starannie liczone, numerowane, ich położenie jest ustalane przy pomocy urządzenia GPS. Zapisujemy informację na temat tego, jak ta nora wygląda i potem naukowcy to opracowują i dzięki temu jest pozyskiwana konkretna wiedza na temat tej populacji susłów.
- Znaleźliśmy dziurę, która wygląda na świeżą, mimo, że jest duże słońce, ale są ładnie wysypane kamienie i piasek. Nora jest pod kątem tak, jak powinna być i idzie w miarę głęboko. Tuż obok jest drugie wyjście, prawdopodobnie z tej samej nory. Stawiamy kolorową tyczkę obok takiej dziury, żeby ją potem znaleźć i móc sprawdzić, czy suseł wyrzucił trawę, którą była zatkana - dodaje Natalia, która na obóz przyjechała z okolic Gorzowa Wielkopolskiego.
Liczenie susłów w Kamieniu Śląskim potrwa do soboty (24.07). Potem wolontariusze i przyrodnicy przeniosą się na kolejny obóz, tym razem będą liczyć susły w dwóch lokalizacjach na Dolnym Śląsku.
Elżbieta Bień z okolicy Nysy w liczeniu susłów bierze udział od ponad 10 lat. O akcji dowiedziała się ze strony internetowej. - Wyjątkiem był rok 2020, kiedy z powodu pandemii nie organizowano liczenia - mówi. - Wszystkie nory są starannie liczone, numerowane, ich położenie jest ustalane przy pomocy urządzenia GPS. Zapisujemy informację na temat tego, jak ta nora wygląda i potem naukowcy to opracowują i dzięki temu jest pozyskiwana konkretna wiedza na temat tej populacji susłów.
- Znaleźliśmy dziurę, która wygląda na świeżą, mimo, że jest duże słońce, ale są ładnie wysypane kamienie i piasek. Nora jest pod kątem tak, jak powinna być i idzie w miarę głęboko. Tuż obok jest drugie wyjście, prawdopodobnie z tej samej nory. Stawiamy kolorową tyczkę obok takiej dziury, żeby ją potem znaleźć i móc sprawdzić, czy suseł wyrzucił trawę, którą była zatkana - dodaje Natalia, która na obóz przyjechała z okolic Gorzowa Wielkopolskiego.
Liczenie susłów w Kamieniu Śląskim potrwa do soboty (24.07). Potem wolontariusze i przyrodnicy przeniosą się na kolejny obóz, tym razem będą liczyć susły w dwóch lokalizacjach na Dolnym Śląsku.