Strażacy ćwiczyli w Opolu z użyciem technik linowych. Była ewakuacja z dachu i ratowanie dwóch rannych osób
Ewakuacja dwóch osób rannych z dachu wysokiego magazynu w Opolu. Tak wyglądały dzisiejsze ćwiczenia strażaków ze stolicy regionu.
Według scenariusza, jedna z poszkodowanych osób miała zostać rażona prądem. Chodziło więc o jak najszybszą ewakuację rannych i udzielenie im pierwszej pomocy, bo doszło do zatrzymania krążenia.
- Wiele osób mogłoby zapytać, po co nam Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego "Opole" - mówi młodszy kapitan Mateusz Patola z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
- Często mamy do czynienia z silnymi wiatrami w naszym powiecie. To skutkuje przewracaniem się dużych drzew, również na budynki mieszkalne. Wtedy techniki wysokościowe także są przydatne. Dodatkowo mamy do czynienia z akcjami na głębokości, na przykład w studniach, bądź w zakładach produkcyjnych, gdzie dostęp do osób na wysokości też jest ograniczony.
Sekcyjny Grzegorz Piwowarski, należący do Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wysokościowego, dodaje, że w tej sytuacji trzeba było użyć technik linowych.
- Nie w każde miejsce jesteśmy w stanie dojechać z naszymi drabinami czy podnośnikami. Wtedy niezbędne jest oczywiście zadysponowanie grupy ratownictwa wysokościowego. Jej ratownicy są przeszkoleni do tego, by w szybki oraz bezpieczny sposób uzyskać dostęp do osoby znajdującej się w miejscu niebezpiecznym i niedostępnym dla podnośników lub drabin.
W całej akcji bardzo ważne było również rozpoznanie zagrożeń dla zdrowia ratowników, aby mogli działać w bezpiecznych warunkach.
- Wiele osób mogłoby zapytać, po co nam Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego "Opole" - mówi młodszy kapitan Mateusz Patola z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
- Często mamy do czynienia z silnymi wiatrami w naszym powiecie. To skutkuje przewracaniem się dużych drzew, również na budynki mieszkalne. Wtedy techniki wysokościowe także są przydatne. Dodatkowo mamy do czynienia z akcjami na głębokości, na przykład w studniach, bądź w zakładach produkcyjnych, gdzie dostęp do osób na wysokości też jest ograniczony.
Sekcyjny Grzegorz Piwowarski, należący do Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wysokościowego, dodaje, że w tej sytuacji trzeba było użyć technik linowych.
- Nie w każde miejsce jesteśmy w stanie dojechać z naszymi drabinami czy podnośnikami. Wtedy niezbędne jest oczywiście zadysponowanie grupy ratownictwa wysokościowego. Jej ratownicy są przeszkoleni do tego, by w szybki oraz bezpieczny sposób uzyskać dostęp do osoby znajdującej się w miejscu niebezpiecznym i niedostępnym dla podnośników lub drabin.
W całej akcji bardzo ważne było również rozpoznanie zagrożeń dla zdrowia ratowników, aby mogli działać w bezpiecznych warunkach.