Pobił kierowcę, bo ten zwrócił mu uwagę na brak maseczki. Krewki pasażer jest już w rękach policji
Kierowca autobusu firmy LUZ z Opola, który zwrócił uwagę pasażerowi, by ten założył maseczkę, został dotkliwie pobity. Do zdarzenia doszło w poniedziałek (10.05) około godziny 22.00 na linii Grodziec - Opole.
Prezes firmy transportowej Mirosław Domagała relacjonuje, że gdy podczas wsiadania do autobusu jego pracownik zwrócił uwagę mężczyźnie, by zasłonił twarz, wówczas został zaatakowany. - Stan uzębienia kierowcy nie jest kompletny, nos został złamany, doznał również wstrząśnienia mózgu.
Agresywny pasażer to 40-letni mieszkaniec Grodźca. Bezpośrednio po ataku, razem z towarzyszącą mu kobietą, uciekli z miejsca zdarzenia. - Dzisiaj mężczyzna został zatrzymany w swoim miejscu pracy i doprowadzony do Komendy Miejskiej Policji w Opolu - mówi rzecznik policji w Opolu aspirant Agnieszka Nierychła. - Mężczyzna przyznał się do winy, a zabezpieczone dowody pokrywają się z jego wyjaśnieniami. Usłyszał zarzut z artykułu 158, czyli spowodowania uszczerbku na zdrowiu, a za tern czyn grozi do 5 lat więzienia.
Mężczyzna nie był karany. W jego odnalezieniu pomógł rysopis, jaki mundurowym przekazał poszkodowany kierowca. - Napastnik był ubrany nieadekwatnie do pogody, ponieważ w ciepły wieczór nosił puchową kurtkę - tłumaczy Agnieszka Nierychła.
Oprócz wyjaśnień, jakie złożył mężczyzna, w tej sprawie zeznawała również kobieta, która razem z nim czekała na przystanku na autobus. Okazuje się, że tłumaczenia obojga są odmienne: mężczyzna przyznał się do winy, a kobieta miała złożyć zeznania, które go bronią.
Agresywny pasażer to 40-letni mieszkaniec Grodźca. Bezpośrednio po ataku, razem z towarzyszącą mu kobietą, uciekli z miejsca zdarzenia. - Dzisiaj mężczyzna został zatrzymany w swoim miejscu pracy i doprowadzony do Komendy Miejskiej Policji w Opolu - mówi rzecznik policji w Opolu aspirant Agnieszka Nierychła. - Mężczyzna przyznał się do winy, a zabezpieczone dowody pokrywają się z jego wyjaśnieniami. Usłyszał zarzut z artykułu 158, czyli spowodowania uszczerbku na zdrowiu, a za tern czyn grozi do 5 lat więzienia.
Mężczyzna nie był karany. W jego odnalezieniu pomógł rysopis, jaki mundurowym przekazał poszkodowany kierowca. - Napastnik był ubrany nieadekwatnie do pogody, ponieważ w ciepły wieczór nosił puchową kurtkę - tłumaczy Agnieszka Nierychła.
Oprócz wyjaśnień, jakie złożył mężczyzna, w tej sprawie zeznawała również kobieta, która razem z nim czekała na przystanku na autobus. Okazuje się, że tłumaczenia obojga są odmienne: mężczyzna przyznał się do winy, a kobieta miała złożyć zeznania, które go bronią.