Do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu prezesowi namysłowskiego EKOWOD-u. Chodzi o wycinkę drzew w latach 2017-2018
Kolejna instytucja przyjrzy się sprawie wycinki drzew po wichurze w Krasowicach pod Namysłowem. Tym razem sprawę zbada kluczborski sąd.
Byłemu prezesowi miejskiej spółki EKOWOD zarzuca się dopuszczenie do nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych. Sprawą od początku interesuje się burmistrz Namysłowa Bartłomiej Stawiarski, który jeszcze jako poseł informował o możliwych nieprawidłowościach prokuraturę i Najwyższą Izbę Kontroli. Jak mówi, obecne postępowanie to konsekwencja części wykrytych wówczas nieprawidłowości.
- Według informacji, które mamy z Urzędu Skarbowego, te zarzuty dotyczą przestępstwa karno-skarbowego i naruszenia ustawy o rachunkowości. Chodzi o to, że zdaniem NIK-u i Urzędu Skarbowego, to drzewo było w niewłaściwy sposób ewidencjonowane, czy w ogóle nie było ewidencjonowane. Niewłaściwy mógł być też sposób sprzedaży drewna - wskazuje burmistrz.
Były prezes EKOWOD-u nie chciał wypowiadać się do radia. W rozmowie z naszym reporterem wskazał jednak, że jest spokojny o decyzję sądu. W jego opinii wycinka i jej rozliczenie odbyły się w najlepszy możliwy sposób, co miała potwierdzić wewnętrzna kontrola i opinia głównego księgowego spółki. Były prezes argumentuje też, że prokuratura umorzyła wcześniejszą sprawę, a NIK co prawda wskazała na popełnione błędy, jednak nie podjęła decyzji o skierowaniu sprawy do organów ścigania. Akt oskarżenia jest, jego zdaniem, efektem gry politycznej prowadzonej przez burmistrza. Włodarz miasta zaprzecza, mówiąc, że to nie polityka, a konsekwencja błędów w zarządzaniu spółką.
- Według informacji, które mamy z Urzędu Skarbowego, te zarzuty dotyczą przestępstwa karno-skarbowego i naruszenia ustawy o rachunkowości. Chodzi o to, że zdaniem NIK-u i Urzędu Skarbowego, to drzewo było w niewłaściwy sposób ewidencjonowane, czy w ogóle nie było ewidencjonowane. Niewłaściwy mógł być też sposób sprzedaży drewna - wskazuje burmistrz.
Były prezes EKOWOD-u nie chciał wypowiadać się do radia. W rozmowie z naszym reporterem wskazał jednak, że jest spokojny o decyzję sądu. W jego opinii wycinka i jej rozliczenie odbyły się w najlepszy możliwy sposób, co miała potwierdzić wewnętrzna kontrola i opinia głównego księgowego spółki. Były prezes argumentuje też, że prokuratura umorzyła wcześniejszą sprawę, a NIK co prawda wskazała na popełnione błędy, jednak nie podjęła decyzji o skierowaniu sprawy do organów ścigania. Akt oskarżenia jest, jego zdaniem, efektem gry politycznej prowadzonej przez burmistrza. Włodarz miasta zaprzecza, mówiąc, że to nie polityka, a konsekwencja błędów w zarządzaniu spółką.