Radny podnyskiej gminy z prokuratorskim zarzutem próby oszustwa. "Małżonka mnie nakłoniła mówiąc, że nam się to należy"
Radny jednej z gmin w powiecie nyskim usłyszał zarzut usiłowania oszustwa. Samorządowiec podejrzany jest o próbę wyłudzenia świadczenia w ramach Nyskiego Bonu Wychowawczego, czyli programu, w którym tamtejsza gmina wypłaca co miesiąc 500 złotych na każde zakwalifikowane dziecko.
Aby otrzymać wsparcie konieczne jest spełnianie szeregu warunków. To między innymi wiek dziecka, ale też konieczność zamieszkiwania przez określony czas gminy Nysa. Radny, wraz z małżonką jest natomiast zameldowany w innej gminie. Jak mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu Stanisław Bar, zgłoszenia o możliwości popełnienia przestępstwa dokonał nyski magistrat.
- Mariusz K. wraz z małżonką złożyli w nyskim urzędzie miasta wniosek o wypłatę takiego świadczenia, wskazując na nieprawdziwe okoliczności co do miejsca zamieszkania oraz miejsca wypłaty świadczenia. Końcem lutego doszło do ogłoszenia zarzutu podejrzanym - dodaje.
Radny wraz z małżonką złożyli wyjaśnienia i przyznali się do zarzucanego czynu.
Mariusz K. zapytany przez Radio Opole o przyczynę takiego działania wskazał, że cała sprawa to wynik pomyłki. Jak przekonuje, gdy tylko otrzymał informację, że nie kwalifikuje się do otrzymania świadczenia, zrezygnował z ubiegania się o nie i nie pobrał z jego tytułu żadnych pieniędzy.
- Co mnie skłoniło? Małżonka mnie nakłoniła mówiąc, że nam się to należy. Później się okazało, że się to nie należy. Składanie wniosków jest od 1 października do 10 grudnia. Taki wniosek został złożony, ale po otrzymaniu pisma z urzędu gminy, że nam się nie należy, automatycznie zrezygnowaliśmy z tego z małżonką - zapewnia.
Radny co prawda pracuje w gminie Nysa i posiada tam mieszkanie, jednak na co dzień przebywa wraz z rodziną w sąsiedniej gminie. Samorządowiec podejrzewa, że sprawa może mieć podłoże polityczne, jednak nie zdradza on szczegółów swoich przypuszczeń.
Dodajmy, że postępowanie jest obecnie na końcowym etapie i prokuratura ma wkrótce podjąć decyzję co do sposobu jego zakończenia. Jeśli śledczy wystosują akt oskarżenia, radnemu będzie mogła grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
- Mariusz K. wraz z małżonką złożyli w nyskim urzędzie miasta wniosek o wypłatę takiego świadczenia, wskazując na nieprawdziwe okoliczności co do miejsca zamieszkania oraz miejsca wypłaty świadczenia. Końcem lutego doszło do ogłoszenia zarzutu podejrzanym - dodaje.
Radny wraz z małżonką złożyli wyjaśnienia i przyznali się do zarzucanego czynu.
Mariusz K. zapytany przez Radio Opole o przyczynę takiego działania wskazał, że cała sprawa to wynik pomyłki. Jak przekonuje, gdy tylko otrzymał informację, że nie kwalifikuje się do otrzymania świadczenia, zrezygnował z ubiegania się o nie i nie pobrał z jego tytułu żadnych pieniędzy.
- Co mnie skłoniło? Małżonka mnie nakłoniła mówiąc, że nam się to należy. Później się okazało, że się to nie należy. Składanie wniosków jest od 1 października do 10 grudnia. Taki wniosek został złożony, ale po otrzymaniu pisma z urzędu gminy, że nam się nie należy, automatycznie zrezygnowaliśmy z tego z małżonką - zapewnia.
Radny co prawda pracuje w gminie Nysa i posiada tam mieszkanie, jednak na co dzień przebywa wraz z rodziną w sąsiedniej gminie. Samorządowiec podejrzewa, że sprawa może mieć podłoże polityczne, jednak nie zdradza on szczegółów swoich przypuszczeń.
Dodajmy, że postępowanie jest obecnie na końcowym etapie i prokuratura ma wkrótce podjąć decyzję co do sposobu jego zakończenia. Jeśli śledczy wystosują akt oskarżenia, radnemu będzie mogła grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.