Od kilku miesięcy w centrum Opola trwa walka ze śmieciami. Mieszkańcy są bezradni
Mieszkańcy bloku przy ulicy Spychalskiego 9-11 w Opolu walczą od kilku miesięcy ze śmieciami. Problemem jest nie tylko zbyt mała liczba kontenerów, ale też brak wiaty i podrzucane śmieci przez innych mieszkańców. Zarządca nieruchomości chce pomóc lokatorom i wybudować wiatę śmietnikową, ale nie może uzyskać od gminy pozwolenia.
- Ta sprawa toczy się już od lutego i efekt jest żaden. Mamy już przygotowany projekt wiaty, wybrane materiały i przeznaczone na to pieniądze, ale bez pozwolenia nic nie możemy - mówi Andrzej Staś, prezes spółki "Enter" w Opolu.
- Działając w imieniu wspólnoty mieszkaniowej, w listopadzie zwróciliśmy się do zastępcy prezydenta miasta Przemysława Zycha z prośbą o pomoc. Pismo wpłynęło do ratusza 30 listopada i do dzisiaj żadnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Wychodzi więc na to, że sprawa jest nie do załatwienia, bo skoro wiceprezydent nad sprawą się nie pochylił i nie pomógł załatwić, to kto może pomóc.
- My jako mieszkańcy teraz wiele razy składaliśmy pisma do ratusza, ale na nic to się nie zdało. Codziennie mamy śmieci porozsypywane, leżą na chodniku, ulicy. Jesteśmy już bezradni - podkreślają mieszkańcy. - Podrzucają nam śmieci i uciekają. Samochodami podjeżdżają i wory wyrzucają. My musimy to sprzątać, bo kary będą na nas nałożone. Już nas straszono nimi. Nie mamy innego wyjścia, tylko kary płacić. - Patrzeć na to się nie da, co się dzieje. - Tutaj na przodzie miała być wiata, już było uzgodnione wszystko. W czerwcu nas się pytano, jaką siatkę chcemy na ogrodzeniu. Było już dobrze, a potem jakaś pani z urzędu przyszła i jej się nie spodobało i znowu budowę odłożono. Wszystkie papiery podobno już są.
Jak przekazała nam Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prasowy opolskiego ratusza miejsce wskazane przez mieszkańców koliduje z prawem. Jednak Miejski Zarząd Lokali Komunalnych w porozumieniu z lokatorami znajdzie inne.
- Działając w imieniu wspólnoty mieszkaniowej, w listopadzie zwróciliśmy się do zastępcy prezydenta miasta Przemysława Zycha z prośbą o pomoc. Pismo wpłynęło do ratusza 30 listopada i do dzisiaj żadnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Wychodzi więc na to, że sprawa jest nie do załatwienia, bo skoro wiceprezydent nad sprawą się nie pochylił i nie pomógł załatwić, to kto może pomóc.
- My jako mieszkańcy teraz wiele razy składaliśmy pisma do ratusza, ale na nic to się nie zdało. Codziennie mamy śmieci porozsypywane, leżą na chodniku, ulicy. Jesteśmy już bezradni - podkreślają mieszkańcy. - Podrzucają nam śmieci i uciekają. Samochodami podjeżdżają i wory wyrzucają. My musimy to sprzątać, bo kary będą na nas nałożone. Już nas straszono nimi. Nie mamy innego wyjścia, tylko kary płacić. - Patrzeć na to się nie da, co się dzieje. - Tutaj na przodzie miała być wiata, już było uzgodnione wszystko. W czerwcu nas się pytano, jaką siatkę chcemy na ogrodzeniu. Było już dobrze, a potem jakaś pani z urzędu przyszła i jej się nie spodobało i znowu budowę odłożono. Wszystkie papiery podobno już są.
Jak przekazała nam Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prasowy opolskiego ratusza miejsce wskazane przez mieszkańców koliduje z prawem. Jednak Miejski Zarząd Lokali Komunalnych w porozumieniu z lokatorami znajdzie inne.