"Nie znamy swoich imion, a jedynie głos". Krótkofalowcy z Opolszczyzny przybliżali mieszkańcom regionu swoją pasję
Nie znają swoich imion, a jedynie znak krótkofalarski. Za pomocą fal długich, średnich, czy krótkich potrafią nawiązać łączność radiową na przykład z Brazylią, czy kosmosem. Swoją pasją postanowili podzielić się z mieszkańcami Opola. Na kąpielisku Malina w ten weekend odbył się wojewódzki biwak krótkofalowców.
- Jest to już dziedzina niszowa, dlatego chcemy pokazać innym, czym się zajmujemy. W dobie komórek i internetu często zapominamy o krótkofalowcach - mówi Jerzy Folmer, SP6JZG z Opola. - To nie jest telefon, gdzie mamy do kogoś konkretny telefon i do niego dzwonimy. My włączamy radio i nie wiemy z kim się połączymy, z kim porozmawiamy. Tam jest cały czas totolotek, zmieniają się warunki, wiele też zależy od pogody, od plam słonecznych. To jest wielka loteria, czy się komuś uda złapać stację. Oprócz tego, to jest sport.
Krótkofalowcy, jako jedyna grupa użytkowników urządzeń radiokomunikacyjnych, posiadają przywilej, że mogą pracować na samodzielnie skonstruowanych urządzeniach, bez starania się o uzyskanie dla nich dodatkowych homologacji. Łączą się nie tylko z kolegami z Europy, ale także spoza.
- Najciekawsze są łączności przez zorzę polarną. Ustawia się antenę na północ i rozmawia się prawie z całą Europą. Tylko ja to nazywam, że to są łączności, jakbyśmy byli u spowiedzi, bo to te iskierki gadają. To jest zjonizowana atmosfera. Tutaj już trzeba mieć naprawdę wytworne ucho, żeby to odebrać - dodaje Tadeusz Pardela, SP6MRC z Prudnika.
Krótkofalowcy z Opolszczyzny podczas powodzi w 1997 roku wspierali służby ratownicze zapewniając im łączność.
Krótkofalowcy, jako jedyna grupa użytkowników urządzeń radiokomunikacyjnych, posiadają przywilej, że mogą pracować na samodzielnie skonstruowanych urządzeniach, bez starania się o uzyskanie dla nich dodatkowych homologacji. Łączą się nie tylko z kolegami z Europy, ale także spoza.
- Najciekawsze są łączności przez zorzę polarną. Ustawia się antenę na północ i rozmawia się prawie z całą Europą. Tylko ja to nazywam, że to są łączności, jakbyśmy byli u spowiedzi, bo to te iskierki gadają. To jest zjonizowana atmosfera. Tutaj już trzeba mieć naprawdę wytworne ucho, żeby to odebrać - dodaje Tadeusz Pardela, SP6MRC z Prudnika.
Krótkofalowcy z Opolszczyzny podczas powodzi w 1997 roku wspierali służby ratownicze zapewniając im łączność.