- Musimy angażować nie tylko służby porządkowe, ale często również straż miejską i policję, żeby ustalać, czyje są to odpady. A to wszystko kosztuje – mówi Krzysztof Reinert, wiceburmistrz Gogolina.

- W zeszłym roku to kwota 10 tysięcy złotych. Również w tym roku mamy taką kwotę, chociaż obawiamy się, że może jej nie wystarczyć, bo wiemy, jak drogie są śmieci w 2020 roku.

Najbardziej problematyczne są odpady niebezpieczne, których mieszkańcy pozbywają się po cichu, wyrzucając do rowów czy lasów. Tylko w ubiegłym roku w gminie Gogolin zlikwidowano ponad 30 dzikich wysypisk. W kilku przypadkach udało się ustalić właścicieli śmieci, którzy musieli je uprzątnąć, a dodatkowo zapłacili karę.