Mobilna stacja diagnostyczna w akcji na A4. Na razie na gościnnych występach
Tej kontroli stanu technicznego nie przechodzi 40 procent ciężarówek. Na opolskim odcinku autostrady A4 pojawiła się mobilna stacja diagnostyczna. To postrach właścicieli zdezelowanych aut. Urządzenie jest zautomatyzowane, naszpikowane elektroniką i posiada własne źródło zasilania, które pomaga inspektorom transportu drogowego w walce z niesprawnymi pojazdami. Polska na razie zakupiła trzy takie urządzenia.
Karolina Wieczorek, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Transportu Drogowego.
W kraju zakupiono trzy takie stacje, wyposażono w nią m.in. województwo śląskie. Dzisiaj (29.05) sprzęt tamtejszej inspekcji pojawił się na MOP-ie w Przysieczy koło Prószkowa.
Kontrole ruszyły rano i po kilku godzinach funkcjonariusze zatrzymali pierwsze dowody rejestracyjne. Starszy inspektor Aleksander Wietrzyk z ITD w Katowicach, który obsługiwał stację zachwala mobilność tego urządzenia: - Wystarczy nam niewiele miejsca, aby się rozłożyć i przystąpić do pracy. Problem w tym, że kierowcy równie szybko przez CB radio informują się nawzajem o naszej obecności.
Inspektorzy około 10:30 zatrzymali kierowcę z Gostynina, który - jak tłumaczył - wiózł obornik do Pawłowiczek. Przed wjazdem na linię zapewniał, że jest pewien dobrego stanu technicznego auta. - Raczej powinno być wszystko dobrze. Nie ma wycieków, a wczoraj wymieniałem olej. Jednak podczas kontroli układu hamulcowego wykryto usterki w naczepie. Warunkowo dopuszczono pojazd do dalszego ruchu, ale kierowca dostał polecenie odwiedzenia najbliższej stacji kontroli pojazdów
Krzysztof Chmiel, Opolski Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego przyglądał się pracy kolegów z Katowic. W przyszłości - jak zapewnił - podobne urządzenie ma pojawić się również w opolskim oddziale ITD. Jego koszt to milion 200 tysięcy złotych.