O podwyżkach dla nauczycieli i odstrzale dzików. Gorąca dyskusja polityków w Niedzielnej Loży Radiowej
Opolscy politycy w programie „Niedzielna Loża Radiowa” spierali się na temat protestu nauczycieli i zapowiadanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego strajku.
- Nauczyciele mają dość opowiastek o służbie i misji, powinniśmy im dać jak najwięcej środków finansowych, ale jak chodzi o pieniądze i politykę to pojawia się problem – ocenił Sławomir Kłosowski, europoseł PiS, były wiceminister edukacji. - To, co planuje pani minister Zalewska i rząd w tych 3 latach, te ponad 6 mld złotych, to jest bezprecedensowa skala podwyżek. Pan prezes Broniarz i ZNP siedzieli cicho przez cały okres sprawowania rządów PO-PSL, gdzie podwyżki albo były symboliczne albo nie było ich w ogóle - mówi Kłosowski.
- Nauczyciele zostali zauważeni przez PiS dopiero w trzecim roku sprawowania władzy - mówi Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, mąż nauczycielki. - W tej chwili różnica pomiędzy średnią płacą w gospodarce narodowej, a średnią płacą nauczyciela dyplomowanego to jest już 1,5 tys. złotych, a jeśli chodzi o stażystę to 2,5 tys. złotych, a więc nauczyciele są tą grupą, która nie korzysta ze wzrostu gospodarczego. Są najliczniejszą grupą zawodową w kraju od której rzeczywiście zależy edukacja młodego pokolenia w kraju – mówi Wilczyński.
- Ja mam nadzieję, że do strajku nie dojdzie – mówi Małgorzata Wilkos z Solidarnej Polski. - Z informacji jakie znalazłam wynika, że to nie jest tak, że wszyscy nauczyciele popierają stanowisko pana Broniarza i to nie jest powiedziane, że strajk się odbędzie. Jeśli chodzi o pensje nauczycieli to zawsze jest oczekiwanie, że chcemy zarabiać więcej, ale te oczekiwania dotyczące podwyżek muszą być realistyczne – mówi Wilkos.
- Dziwię się, że rząd nie ma środków na podwyżki, podobno wystarczy nie kraść. Dla mnie ważny jest wątek dydaktyczno-merytoryczny związany z chaotyczną reformą– stwierdziła Agnieszka Zagola z PSL. - Trudno się dziwić nauczycielowi, że chce strajkować, gdy widzi w telewizji że jego roczne zarobki nie będą stanowiły nawet połowę tego co miesięczne zarobki bliskiej współpracownicy pana prezesa Narodowego Banku Polskiego - mówi Zagola.
- Minister Anna Zalewska albo jest sprytnym manipulatorem albo żyje w Matrixie – mówił Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. - To jest akurat grupa zawodowa, która jest najmniej agresywna, i która potrafi zrozumieć. Tylko tutaj już chyba wszystkie szanse dawane minister zostały wyczerpane, bo minister bardzo mocno manipuluje. Mówi, że dajemy podwyżkę 166 zł, ale wcześniej zabiera pewne dodatki w kwocie 50 zł i ten nauczyciel potrafi sobie to policzyć - mówi Galla.
- Protest nauczycieli to jeden z elementów szerszego problemu, czyli problemu zarobków sfery budżetowej w Polsce – mówi Szymon Godyla z Nowoczesnej.
- Powinniśmy ten problem rozwiązać systemowo i te pensje w budżetówce powinny być skorelowane z minimalnym wynagrodzeniem, ze średnią krajową, żeby to był jakiś współczynnik, że każda grupa pracowników, którą zatrudnia państwo, ma waloryzowane wynagrodzenia wraz ze wzrostem gospodarki i minimalnego wynagrodzenia - mówi Godyla.
- Zróbmy to, co powinno być, czyli podwyższenie kwoty wolnej od podatku i obniżenie składek ZUS – mówi Robert Tistek z Kukiz’15.
- Wtedy nagle się okaże, że nie trzeba nic kombinować z podwyżką wynagrodzeń, że te wynagrodzenie, które w tej chwili są brutto, nagle są dużo większe. To jest bardzo proste rozwiązanie, tylko trzeba je chcieć zrobić - mówi Tistek.
Drugim tematem Niedzielnej Loży Radiowej był plan masowego odstrzału dzików w ramach walki z ASF.
- Nauczyciele zostali zauważeni przez PiS dopiero w trzecim roku sprawowania władzy - mówi Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, mąż nauczycielki. - W tej chwili różnica pomiędzy średnią płacą w gospodarce narodowej, a średnią płacą nauczyciela dyplomowanego to jest już 1,5 tys. złotych, a jeśli chodzi o stażystę to 2,5 tys. złotych, a więc nauczyciele są tą grupą, która nie korzysta ze wzrostu gospodarczego. Są najliczniejszą grupą zawodową w kraju od której rzeczywiście zależy edukacja młodego pokolenia w kraju – mówi Wilczyński.
- Ja mam nadzieję, że do strajku nie dojdzie – mówi Małgorzata Wilkos z Solidarnej Polski. - Z informacji jakie znalazłam wynika, że to nie jest tak, że wszyscy nauczyciele popierają stanowisko pana Broniarza i to nie jest powiedziane, że strajk się odbędzie. Jeśli chodzi o pensje nauczycieli to zawsze jest oczekiwanie, że chcemy zarabiać więcej, ale te oczekiwania dotyczące podwyżek muszą być realistyczne – mówi Wilkos.
- Dziwię się, że rząd nie ma środków na podwyżki, podobno wystarczy nie kraść. Dla mnie ważny jest wątek dydaktyczno-merytoryczny związany z chaotyczną reformą– stwierdziła Agnieszka Zagola z PSL. - Trudno się dziwić nauczycielowi, że chce strajkować, gdy widzi w telewizji że jego roczne zarobki nie będą stanowiły nawet połowę tego co miesięczne zarobki bliskiej współpracownicy pana prezesa Narodowego Banku Polskiego - mówi Zagola.
- Minister Anna Zalewska albo jest sprytnym manipulatorem albo żyje w Matrixie – mówił Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. - To jest akurat grupa zawodowa, która jest najmniej agresywna, i która potrafi zrozumieć. Tylko tutaj już chyba wszystkie szanse dawane minister zostały wyczerpane, bo minister bardzo mocno manipuluje. Mówi, że dajemy podwyżkę 166 zł, ale wcześniej zabiera pewne dodatki w kwocie 50 zł i ten nauczyciel potrafi sobie to policzyć - mówi Galla.
- Protest nauczycieli to jeden z elementów szerszego problemu, czyli problemu zarobków sfery budżetowej w Polsce – mówi Szymon Godyla z Nowoczesnej.
- Powinniśmy ten problem rozwiązać systemowo i te pensje w budżetówce powinny być skorelowane z minimalnym wynagrodzeniem, ze średnią krajową, żeby to był jakiś współczynnik, że każda grupa pracowników, którą zatrudnia państwo, ma waloryzowane wynagrodzenia wraz ze wzrostem gospodarki i minimalnego wynagrodzenia - mówi Godyla.
- Zróbmy to, co powinno być, czyli podwyższenie kwoty wolnej od podatku i obniżenie składek ZUS – mówi Robert Tistek z Kukiz’15.
- Wtedy nagle się okaże, że nie trzeba nic kombinować z podwyżką wynagrodzeń, że te wynagrodzenie, które w tej chwili są brutto, nagle są dużo większe. To jest bardzo proste rozwiązanie, tylko trzeba je chcieć zrobić - mówi Tistek.
Drugim tematem Niedzielnej Loży Radiowej był plan masowego odstrzału dzików w ramach walki z ASF.