Impas trwa. Spotkanie kluczborskich pielęgniarek z dyrekcją szpitala i zarządem powiatu nie pomogło
Bez porozumienia i konkretnych wniosków zakończyło się dwugodzinne spotkanie zarządu powiatu kluczborskiego i zarządu tamtejszego szpitala z pielęgniarkami oraz położnymi.
- W Kluczborku finał jest taki, że kolejny raz chcą nam zabrać część pieniędzy - przekonuje Kazimiera Celmerowska-Kochman, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Kluczborku. - Moje koleżanki są już bardzo zmęczone tutejszą sytuacją płacową i kadrową. Od dwóch lat pracują w nadgodzinach. Nie może być tak, że na górze podpisywane jest porozumienie szczebla krajowego, a tutaj na dole zarządy i dyrekcja szpitali szukają dziury prawnej, żeby dać nam mniej pieniędzy – okroić je po prostu.
Piotr Pośpiech, starosta kluczborski, nie krył rozżalenia po spotkaniu, mówiąc, że pierwszy raz w życiu widzi niezadowolenie po podwyżce o 1100 złotych. - Przepisy wprowadzono w ubiegłym roku i część dodatku już wtedy doliczono do pensji - podkreśla.
- W zeszłym roku ktoś dostał na przykład 200 złotych, więc zgodnie z porozumieniem między Ogólnopolskim Związkiem Pielęgniarek i Położnych a ministrem zdrowia my powinniśmy takiej osobie doliczyć w tej chwili 900 złotych. Panie pielęgniarki nie zgadzają się z tym, przynajmniej ich część, i twierdzą, że powinny otrzymać teraz 1100 złotych. Bazując dalej na tym przykładzie, ich pensja wzrosłaby o 1300 złotych.
Starosta Pośpiech dodaje, że podwyżki będą wprowadzane z wyrównaniem do 1100 złotych. Celmerowska-Kochman uważa natomiast, że pielęgniarki i położne mogą nie podpisać takich aneksów.