Policjanci protestują po włosku, czyli w pracy się nie spieszą
Dziś w policji strajk włoski. Funkcjonariuszom nie podobają się warunki pracy i płacy. To kolejny etap protestu mundurowych. Przypomnijmy, od 10 lipca zamiast mandatów częściej wręczają oni pouczenia. Po tym jak rząd nie podwyższył im m.in. pensji o 650 złotych miesięcznie, dziś od rana pracują bez pospiechu.
Związkowcy podają, że od rozpoczęcia akcji protestacyjnej policjanci w regionie wręczyli więcej pouczeń niż mandatów. Aspirant sztabowy Artur Kuś zastępca przewodniczącego związku tłumaczy, że w około 80 procentach kontrole kończyły się pouczeniem, reszta to mandaty. - Nie mamy danych oficjalnych, ale w rozmowach z kolegami potwierdzają się informacje, iż tendencja się odwróciła. Artur Kuś zapewnił, że przekraczanie prędkości w terenie zabudowanym i kolizje w większości przypadków są karane mandatem.
Według związkowca protest nie odbija się na liczbie interwencji - Wręcz przeciwnie. Na przykład policjanci drogówki przeprowadzili więcej kontroli w lipcu niż w inne miesiące, ponieważ nie tracą czasu na wypisywanie mandatów - dodał Artur Kuś.
Przypomnijmy, policjanci domagają się także wprowadzenia pełnej odpłatności za zwolnienia chorobowe do 30 dni w roku oraz za nadgodziny. Benedykt Nowak zaznacza, że do akcji skłoniły ich przeciągające się negocjacje z rządem, które związek potraktował jako grę na zwłokę. W zależności od postępów w rokowaniach między związkowcami a rządem, funkcjonariusze planują we wrześniu zorganizowanie w stolicy "miasteczka mundurowego".