- Symboliczna minuta ciszy jest wartościowsza, niż kolejne słowa. W Opolu zakończono pierwszy dzień obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych [GALERIA]
Msza święta w kościele Franciszkanów i uroczystości przy Pomniku Żołnierzy Podziemia Niepodległościowego. To były ostatnie akcenty pierwszego dnia obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Opolu.
Uroczystości przy pomniku zostały skrócone ze względu na zbyt niską temperaturę.
- Nie chcieliśmy ryzykować zdrowia gości. Szczególnie kombatantów - mówi Adrian Czubak, wojewoda opolski. - Z szacunku i bezpieczeństwa postanowiliśmy ograniczyć tą uroczystość na świeżym powietrzu. Wydaje mi się, że ta symboliczna minuta ciszy, w zadumie, w modlitwie jest dużo bardziej wartościowa niż kolejne słowa przedstawicieli władz rządowych, czy samorządowych.
Mimo mrozów kombatanci pojawili się na placu Wolności. Jak mówią państwo Stefania i Bronisław Zdobylak, zbyt dużo przeszli w czasie wojny i po niej, żeby w takich uroczystościach nie brać udziału.
- Przez to piekło myśmy przeszli - mówi pani Stefania. - My jesteśmy dziećmi wojny. Mąż 94 rok, a ja ma 92 lata, to proszę sobie wyobrazić. My całą wojnę żeśmy ucierpieli. Od wszystkich. Dwa razy byli Niemcy i dwa razy Moskale. Do tego Banderowcy za plecami.
- Od 1940 roku sam byłem bez rodziców - mówi pan Bronisław. - Wszyscy wywiezieni na Sybir.
Kolejne wydarzenia związane z Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Opolu jutro, w niedzielę i poniedziałek.
- Nie chcieliśmy ryzykować zdrowia gości. Szczególnie kombatantów - mówi Adrian Czubak, wojewoda opolski. - Z szacunku i bezpieczeństwa postanowiliśmy ograniczyć tą uroczystość na świeżym powietrzu. Wydaje mi się, że ta symboliczna minuta ciszy, w zadumie, w modlitwie jest dużo bardziej wartościowa niż kolejne słowa przedstawicieli władz rządowych, czy samorządowych.
Mimo mrozów kombatanci pojawili się na placu Wolności. Jak mówią państwo Stefania i Bronisław Zdobylak, zbyt dużo przeszli w czasie wojny i po niej, żeby w takich uroczystościach nie brać udziału.
- Przez to piekło myśmy przeszli - mówi pani Stefania. - My jesteśmy dziećmi wojny. Mąż 94 rok, a ja ma 92 lata, to proszę sobie wyobrazić. My całą wojnę żeśmy ucierpieli. Od wszystkich. Dwa razy byli Niemcy i dwa razy Moskale. Do tego Banderowcy za plecami.
- Od 1940 roku sam byłem bez rodziców - mówi pan Bronisław. - Wszyscy wywiezieni na Sybir.
Kolejne wydarzenia związane z Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Opolu jutro, w niedzielę i poniedziałek.