Interna nie działa, poszukiwania lekarzy trwają. Oleski szpital szuka medyków "na cito"
90 złotych za godzinę pracy lub 8,5 tysiąca złotych pensji zasadniczej zażądali lekarze, którzy zrezygnowali z pracy na oddziale wewnętrznym oleskiego szpitala powiatowego. Dwoje lekarzy złożyło w piątek (22.12) wypowiedzenia, a dwoje przeszło na urlopy chorobowe.
Działalność interny została zawieszona do co najmniej 5 stycznia, bo dwie pozostające na oddziale lekarki nie są w stanie zapewnić całodobowej opieki dla pacjentów. Od 1 września w szpitalu obowiązują podwyżki o 15 złotych za godzinę pracy. Starszy asystent zarabia w oparciu o umowę cywilno-prawną 65 złotych, a ordynator inkasuje 85 złotych.
- Spełnienie żądań to koszt następnych 4 milionów złotych rocznie - wylicza Andrzej Prochota, dyrektor szpitala. - Próbował mediować między innymi starosta, natomiast roszczenia zostały złagodzone z 9 tysięcy złotych do 8,5 tysiąca pensji zasadniczej. Podkreślam: nie oceniam, czy żądania są realne, czy może wygórowane. Stwierdzam jedynie fakt, że nie mogę narażać się na konsekwencje karne, podejmując zobowiązania bez ich pokrycia finansowego.
Rozwiązanie sytuacji było utrudnione ze względu na okres świąteczny. Jest też drugi problem. - Spotykam się z naturalną reakcją części środowiska, która byłaby ewentualnie zainteresowana pracą na oddziale. Skoro my jesteśmy w konflikcie z naszymi byłymi lekarzami, część potencjalnych pracowników wstrzymuje się z decyzją. Oni nie chcą być postrzegani jako wyłamujący się ze strajku - mówi Prochota.
Dyrektor szpitala dodaje, że poszukiwania lekarzy mogących pełnić dyżury na oddziale wewnętrznym będą kontynuowane.
- Spełnienie żądań to koszt następnych 4 milionów złotych rocznie - wylicza Andrzej Prochota, dyrektor szpitala. - Próbował mediować między innymi starosta, natomiast roszczenia zostały złagodzone z 9 tysięcy złotych do 8,5 tysiąca pensji zasadniczej. Podkreślam: nie oceniam, czy żądania są realne, czy może wygórowane. Stwierdzam jedynie fakt, że nie mogę narażać się na konsekwencje karne, podejmując zobowiązania bez ich pokrycia finansowego.
Rozwiązanie sytuacji było utrudnione ze względu na okres świąteczny. Jest też drugi problem. - Spotykam się z naturalną reakcją części środowiska, która byłaby ewentualnie zainteresowana pracą na oddziale. Skoro my jesteśmy w konflikcie z naszymi byłymi lekarzami, część potencjalnych pracowników wstrzymuje się z decyzją. Oni nie chcą być postrzegani jako wyłamujący się ze strajku - mówi Prochota.
Dyrektor szpitala dodaje, że poszukiwania lekarzy mogących pełnić dyżury na oddziale wewnętrznym będą kontynuowane.