Zawiszyce, czyli życie na workach z piaskiem. "Mieszkamy z duszą na ramieniu"
Od kilku lat mieszkańcy Zawiszyc w gminie Głubczyce żyją w obawie przed zalaniem. Przez ich miejscowość przebiega rzeka Stradunia, która w niektórych miejscach płynie tuż przy zabudowaniach.
Szczególnie trudny jest okres od maja do sierpnia, kiedy występują nieprzewidywalne i intensywne opady.
- Żyjemy z duszą na ramieniu - mówią mieszkańcy. - Jest wiecznie problem. Dwa razy w roku ładujemy w nocy piasek i pilnujemy, żeby rzeka nie wylała i nie weszła do budynków. My mieszkamy tu blisko przy samej rzece.
- Kilka razy w roku musimy się "workować", bo inaczej wodę mamy w domach. Jak jest większa ulewa, to z pól z każdej strony ta woda leci do tej rzeki. Kolega jedzie rano do pracy, to jedzie zobaczyć jaka jest sytuacja. Ja jadę na drugą zmianę, to ja sprawdzam stan wody.
Dodatkowy problem pojawił się kilka dni temu, kiedy z jednego ze stawów hodowlanych zaczęła niekontrolowanie do Stradunii wydostawać się woda.
- W krótkim czasie rzeka przybrała na tyle, że posesjom groziło zalanie - mówi Piotr Bicz, mieszkaniec Zawiszyc. - Początkowo próbowano załatać dziurę, bo się okazuje, że przelew jest na samym dnie. Wszystkie deski, które są przy dnie puściły i woda zamiast górą przez zaporę przelewa się dołem. Nie ma możliwości uszczelnienia tego. Postanowiono, że będzie prowadzony kontrolowany zrzut wody.
- Sytuacja jest opanowana, a my jesteśmy w trakcie wymiany elementów zapory - mówi Lesław Dańczuk, prezes Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Głubczycach. - Nikogo w związku z awarią nie zalało, ani nie podtopiło. Wyciągamy deski z zepsutej zapory, nowe mamy już zamówione i jak je założymy, to będzie spokój. Tam wyrwało ostatnią, dolną deskę, bo te górne jak sprawdzaliśmy, to są dobre.
Z tego co udało nam się dowiedzieć w głubczyckim oddziale Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, w tym roku planowane są na wysokości Zawiszyc prace konserwatorskie. Mają one polegać na zwiększeniu drożności przepływającej przez miejscowość rzeki. Na razie mieszkańcom muszą wystarczyć jednak worki z piaskiem, które do wsi dostarcza gmina.
- Żyjemy z duszą na ramieniu - mówią mieszkańcy. - Jest wiecznie problem. Dwa razy w roku ładujemy w nocy piasek i pilnujemy, żeby rzeka nie wylała i nie weszła do budynków. My mieszkamy tu blisko przy samej rzece.
- Kilka razy w roku musimy się "workować", bo inaczej wodę mamy w domach. Jak jest większa ulewa, to z pól z każdej strony ta woda leci do tej rzeki. Kolega jedzie rano do pracy, to jedzie zobaczyć jaka jest sytuacja. Ja jadę na drugą zmianę, to ja sprawdzam stan wody.
Dodatkowy problem pojawił się kilka dni temu, kiedy z jednego ze stawów hodowlanych zaczęła niekontrolowanie do Stradunii wydostawać się woda.
- W krótkim czasie rzeka przybrała na tyle, że posesjom groziło zalanie - mówi Piotr Bicz, mieszkaniec Zawiszyc. - Początkowo próbowano załatać dziurę, bo się okazuje, że przelew jest na samym dnie. Wszystkie deski, które są przy dnie puściły i woda zamiast górą przez zaporę przelewa się dołem. Nie ma możliwości uszczelnienia tego. Postanowiono, że będzie prowadzony kontrolowany zrzut wody.
- Sytuacja jest opanowana, a my jesteśmy w trakcie wymiany elementów zapory - mówi Lesław Dańczuk, prezes Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Głubczycach. - Nikogo w związku z awarią nie zalało, ani nie podtopiło. Wyciągamy deski z zepsutej zapory, nowe mamy już zamówione i jak je założymy, to będzie spokój. Tam wyrwało ostatnią, dolną deskę, bo te górne jak sprawdzaliśmy, to są dobre.
Z tego co udało nam się dowiedzieć w głubczyckim oddziale Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, w tym roku planowane są na wysokości Zawiszyc prace konserwatorskie. Mają one polegać na zwiększeniu drożności przepływającej przez miejscowość rzeki. Na razie mieszkańcom muszą wystarczyć jednak worki z piaskiem, które do wsi dostarcza gmina.