Wysiadł z jadącego samochodu, bo był pod wpływem narkotyków? Mężczyzna zmarł w szpitalu
Nie żyje mężczyzna, który wysiadł z jadącego samochodu w miejscowości Jasiona (powiat krapkowicki). Do tragicznego zdarzenia doszło w minioną środę (05.07) o poranku podczas powrotu z pracy w Holandii.
Z relacji świadków wynika, że 44-letni mieszkaniec województwa małopolskiego obudził się, oświadczył, że idzie załatwić potrzebę fizjologiczną i wysiadł przy prędkości około 40 km/h.
Mężczyzna doznał bardzo ciężkich obrażeń, więc mimo pierwszej pomocy udzielonej przez policjantów, potrzebne było wezwanie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Poszkodowany zmarł w szpitalu po kilku dniach. - mówi aspirant sztabowy Jarosław Waligóra, rzecznik krapkowickiej policji. - Z relacji świadków wynika, że w pewnym momencie ten mężczyzna zachowywał się dość niebezpiecznie wobec kierowcy, ciągnąc go za pas bezpieczeństwa i przeszkadzając w trakcie jazdy. Pasażerowie tego samochodu twierdzą również, że mężczyzna mówił do siebie. Według ich zeznań, 44-latek nie spożywał alkoholu w czasie jazdy, ale palił jakiś tytoń na postojach.
Policja bierze pod uwagę wpływ środków odurzających, dlatego od razu po wypadku pobrano krew od mężczyzny. Wyniki będą znane za mniej więcej trzy tygodnie, a kędzierzyńsko-kozielska prokuratura rejonowa prowadzi dochodzenie pod kątem samobójstwa.
Mężczyzna doznał bardzo ciężkich obrażeń, więc mimo pierwszej pomocy udzielonej przez policjantów, potrzebne było wezwanie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Poszkodowany zmarł w szpitalu po kilku dniach. - mówi aspirant sztabowy Jarosław Waligóra, rzecznik krapkowickiej policji. - Z relacji świadków wynika, że w pewnym momencie ten mężczyzna zachowywał się dość niebezpiecznie wobec kierowcy, ciągnąc go za pas bezpieczeństwa i przeszkadzając w trakcie jazdy. Pasażerowie tego samochodu twierdzą również, że mężczyzna mówił do siebie. Według ich zeznań, 44-latek nie spożywał alkoholu w czasie jazdy, ale palił jakiś tytoń na postojach.
Policja bierze pod uwagę wpływ środków odurzających, dlatego od razu po wypadku pobrano krew od mężczyzny. Wyniki będą znane za mniej więcej trzy tygodnie, a kędzierzyńsko-kozielska prokuratura rejonowa prowadzi dochodzenie pod kątem samobójstwa.