"Wielka chemia szła w powietrze, zanieczyszczona woda do lasu". Na wysypisku w Szymiszowie mogło dojść do nieprawidłowości
Na składowisku odpadów komunalnych w Szymiszowie pod Strzelcami Opolskimi miało od przynajmniej roku dochodzić do nieprawidłowości. Urząd gminy, prokuraturę i inspektora ochrony środowiska poinformował o tym jeden z byłych pracowników spółki komunalnej, która obsługuje wysypisko. Urzędnicy zapewniają, że sprawdzają, czy faktycznie złamano tam przepisy.
- Odpady były wywożone na tylną część wysypiska: wersalki, szkło, różne puszki, chemie, farby. To było wszystko zakopywane. Na terenie zakładu jest zbiornik, a w nim zanieczyszczona woda. Kierownik kazał podłączać wąż, transportując go do lasu i wylewając tam tę wodę. Ludzie przywozili elektronikę. Pracownicy obcinali kable i palili wszystko. Wielki dym, wielka chemia szła w powietrze. Zostawała miedź, która sprzedawali - mówi człowiek, który poinformował o nieprawidłowościach.
To pismo 30 czerwca, czyli w miniony piątek, wpłynęło do ratusza w Strzelcach Opolskich. W poniedziałek urzędnicy zajęli się sprawą.
- Sprawa jest na pewno bulwersująca, gdyby to się potwierdziło, to mielibyśmy poważny problem ze środowiskiem. Niezwłocznie powołałem komisję, która ma za zadanie zweryfikować materiały, wyjaśnić sytuację. Zero tolerancji dla tego typu działań - mówi burmistrz Tadeusz Goc.
Składowisko odpadów jest zarządzane przez gminną spółkę – Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych i Mieszkaniowych. Prezes firmy poinformował burmistrza, że kierownik składowiska zaprzeczył, aby dochodziło tam do jakichkolwiek nieprawidłowości.
Specjalnie powołana komisja urzędników dwa razy – 4 i 6 lipca – była na wizji lokalnej na składowisku. Do tej pory nie podjęto żadnych decyzji personalnych odnośnie obsługi wysypiska, ale też ani komisja, ani burmistrz, nie spotkali się jeszcze z prezesem PUKiM-u w tej sprawie.
To nie pierwszy przypadek nieprawidłowości w PUKiM-ie – kilka miesięcy temu, również po interwencji mieszkańców, firma została ukarana karą wysokości 10 tysięcy złotych za mieszkanie śmieci podczas odbioru ich od ludzi.
Burmistrz Tadeusz Goc nie wyklucza, że jeśli zarzuty się potwierdzą, wyciągnie surowe konsekwencje zarówno od kierownika składowiska, jak i prezesa spółki komunalnej, która wysypiskiem zarządza.
To pismo 30 czerwca, czyli w miniony piątek, wpłynęło do ratusza w Strzelcach Opolskich. W poniedziałek urzędnicy zajęli się sprawą.
- Sprawa jest na pewno bulwersująca, gdyby to się potwierdziło, to mielibyśmy poważny problem ze środowiskiem. Niezwłocznie powołałem komisję, która ma za zadanie zweryfikować materiały, wyjaśnić sytuację. Zero tolerancji dla tego typu działań - mówi burmistrz Tadeusz Goc.
Składowisko odpadów jest zarządzane przez gminną spółkę – Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych i Mieszkaniowych. Prezes firmy poinformował burmistrza, że kierownik składowiska zaprzeczył, aby dochodziło tam do jakichkolwiek nieprawidłowości.
Specjalnie powołana komisja urzędników dwa razy – 4 i 6 lipca – była na wizji lokalnej na składowisku. Do tej pory nie podjęto żadnych decyzji personalnych odnośnie obsługi wysypiska, ale też ani komisja, ani burmistrz, nie spotkali się jeszcze z prezesem PUKiM-u w tej sprawie.
To nie pierwszy przypadek nieprawidłowości w PUKiM-ie – kilka miesięcy temu, również po interwencji mieszkańców, firma została ukarana karą wysokości 10 tysięcy złotych za mieszkanie śmieci podczas odbioru ich od ludzi.
Burmistrz Tadeusz Goc nie wyklucza, że jeśli zarzuty się potwierdzą, wyciągnie surowe konsekwencje zarówno od kierownika składowiska, jak i prezesa spółki komunalnej, która wysypiskiem zarządza.