Zbierają podpisy w sprawie kontraktu społecznego dla pracowników w Opolu
Przedstawiciele partii Razem i Zieloni wracają z pomysłem kontraktu społecznego dla opolskich pracowników.
Tym razem działacze ruszają ze zbiórką podpisów pod projektem obywatelskiej uchwały dotyczącej poprawy warunków zatrudnienia, zarobków czy pakietu socjalnego dla pracowników urzędu miasta i firm działających w strefie ekonomicznej.
- Chcemy, aby radni pochylili się nad tą kwestią na czerwcowej sesji - mówi Adam Pieszczuk z partii Zieloni. - Kiedy w lutym przedstawiliśmy ten kontrakt panu prezydentowi Opola, to wykpił go, a także nie chciał się z nami spotkać. Z tego powodu wracamy z tym kontraktem. Sądzę, że zebranie 300 podpisów w niespełna miesiąc w tej sprawie nie będzie dla nas żadnym problemem, bo jest to palący problem społeczny - twierdzi.
- Liczymy, że mieszkańcy zostaną wysłuchani, bo chcemy zapobiegać sytuacjom bardzo niskich wynagrodzeń i wyzysku, które pojawiają się w Opolu - zaznacza Michał Pytlik, rzecznik prasowy opolskiej partii Razem.
- Nie mówimy, że prezydent ma wyznaczać zarobki w prywatnych firmach. To w ogóle nie o to chodzi. Nam chodzi np. o to, żeby w warunkach przetargowych zamieszczać punkty, które będą osłoną dla pracowników przed zbyt niskimi pensjami i przed niegodziwymi warunkami pracy. To jest normalna klauzula społeczna szeroko stosowana na całym świecie - tłumaczy Pytlik.
Rzecznik opolskiego ratusza Katarzyna Oborska-Marciniak dementuje informacje o wyzysku pracowników w Opolu oraz braku możliwości umówienia się przedstawicieli inicjatywy na spotkanie z prezydentem miasta. Podkreśla też, że cały czas sprowadzani są nowi inwestorzy, dzięki czemu rośnie konkurencja na rynku pracy. - W Opolu funkcjonują także takie firmy jak IFM - światowy lider automatyki, który otworzył centrum badawczo-rozwojowe. Cały pakiet firm, które wdrażają nowe technologie działa także w Parku Naukowo-Technologicznym - dodaje.
- Chcemy, aby radni pochylili się nad tą kwestią na czerwcowej sesji - mówi Adam Pieszczuk z partii Zieloni. - Kiedy w lutym przedstawiliśmy ten kontrakt panu prezydentowi Opola, to wykpił go, a także nie chciał się z nami spotkać. Z tego powodu wracamy z tym kontraktem. Sądzę, że zebranie 300 podpisów w niespełna miesiąc w tej sprawie nie będzie dla nas żadnym problemem, bo jest to palący problem społeczny - twierdzi.
- Liczymy, że mieszkańcy zostaną wysłuchani, bo chcemy zapobiegać sytuacjom bardzo niskich wynagrodzeń i wyzysku, które pojawiają się w Opolu - zaznacza Michał Pytlik, rzecznik prasowy opolskiej partii Razem.
- Nie mówimy, że prezydent ma wyznaczać zarobki w prywatnych firmach. To w ogóle nie o to chodzi. Nam chodzi np. o to, żeby w warunkach przetargowych zamieszczać punkty, które będą osłoną dla pracowników przed zbyt niskimi pensjami i przed niegodziwymi warunkami pracy. To jest normalna klauzula społeczna szeroko stosowana na całym świecie - tłumaczy Pytlik.
Rzecznik opolskiego ratusza Katarzyna Oborska-Marciniak dementuje informacje o wyzysku pracowników w Opolu oraz braku możliwości umówienia się przedstawicieli inicjatywy na spotkanie z prezydentem miasta. Podkreśla też, że cały czas sprowadzani są nowi inwestorzy, dzięki czemu rośnie konkurencja na rynku pracy. - W Opolu funkcjonują także takie firmy jak IFM - światowy lider automatyki, który otworzył centrum badawczo-rozwojowe. Cały pakiet firm, które wdrażają nowe technologie działa także w Parku Naukowo-Technologicznym - dodaje.