Brzeski spór o chemikalia. Kto powinien usunąć odpady niebezpieczne?
Władze Brzegu i Olszanki mówią jednym głosem, że działania w tej sprawie powinien przejąć starosta brzeski. Samorządowcy powołują się na przepisy dotyczące zarządzania kryzysowego. Ich zdaniem, jeśli w powiecie występują dwa szczególne przypadki lub sytuacje kryzysowe, wówczas za działania w sprawie np. utylizacji i likwidacji substancji niebezpiecznych odpowiada starosta. Ten z kolei uważa, że to zadanie własne gmin. Spór narasta, a końca problemu nadal nie widać. Beczki z chemikaliami wciąż zalegają w Brzegu i Olszance.
- Z uwagi na fakt, że pojawiła się druga gmina, czyli Olszanka, na terenie powiatu, gdzie mamy do czynienia z sytuacją kryzysową. Z uwagi na skalę tego problemu uważaliśmy, że istotnym jest, aby powiat podjął wszelkie działania związane z reagowaniem na terenie swojej właściwości - mówiła Rabczewska.
- Artykuł, na który powołuje się starosta brzeski, jest w naszej sytuacji niezasadny – dodaje burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak. - Najpierw 10 lutego otrzymaliśmy pismo od pana starosty wskazujące, że służby powiatu są świadome tego, że problemem zajmuje się zarząd powiatowy rekomendujący artykuł 26 ustawy o odpadach, a 7 marca dostajemy informację, że mamy pójść w kierunku zarządzania kryzysowego, które tak naprawdę robimy w formie wyręczania organu, jakim jest powiat – wyjaśnia Wrębiak.
Przypomnijmy: 7 marca starosta brzeski Maciej Stefański napisał do władz Brzegu drugą rekomendację o niezwłoczne usunięcie tych opadów niebezpiecznych. Samorządowiec faktycznie powołuje się na przepisy dotyczące zarządzania kryzysowego. Dziś zdania nie zmienia. W jego imieniu mówi rzecznik powiatu Krystian Ławreniuk.
- Starostwo Powiatowe w Brzegu nie ma kompetencji, by prowadzić postępowanie w tej sprawie, to po pierwsze. Po drugie, warto zauważyć, że nie posiadamy żadnej dokładnej dokumentacji, o którą wielokrotnie prosiliśmy burmistrza Wrębiaka – podkreśla Ławreniuk.
Dodajmy, że składowisko odpadów niebezpiecznych w Brzegu i Olszance odkryto blisko dwa miesiące temu. Kilkaset ton chemikaliów nadal zalega w magazynach. Szacuje się, że utylizacja i usunięcie beczek może kosztować nawet trzy miliony złotych. Władze Olszanki i Brzegu prowadzą w tej sprawie postępowanie administracyjne. Wciąż nie ma decyzji, która instytucja będzie likwidować składowiska.
Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Podejrzany o ten nielegalny proceder mężczyzna przebywa obecnie w areszcie.