Bioróżnorodność szansą dla polskiego rolnictwa. Specjaliści apelują do rolników o różnorodność upraw
O mikroretencji, jako sposobie przeciwdziałania suszom oraz podtopieniom, dyskutują w Prószkowie specjaliści z całej Polski.
Zasypywanie i niszczenie rowów przez rolników ma katastrofalne skutki. - To można było zaobserwować po ostatnich ulewach, które zniszczyły część upraw - mówi Antoni Konopka, członek zarządu województwa opolskiego.
- Obok dużych inwestycji, jak zapora w Nysie czy remont koryta Odry w Lewinie Brzeskim, nie można zapomnieć o lokalnych systemach odwodnień, a te są często w rękach właścicieli pól - dodaje Konopka.
- Realizowane są duże inwestycje i dobrze. Uważam jednak, że mamy spore zaległości w mikroretencji. Często nie zdajemy sobie sprawy ile wody może zmagazynować zwykła łąka. Często też rolnicy, mniej lub bardziej świadomie, niszczą rowy melioracyjne czy przepusty, a te są bardzo ważne – mówi Konopka.
Krzysztof Badora, prodziekan wydziału przyrodniczo-technicznego Uniwersytetu Opolskiego, dodaje, że opolscy rolnicy powinni urozmaicać swoje uprawy i nie unikać zalesień.
- Takie podejście daje gwarancję powrotu do naturalnego ekosystemu - tłumaczy Badora.
- Chodzi o to, aby nie stworzyć na obszarach wiejskich, monokulturowych upraw pozbawionych drzew, oczek wodnych czy innych ekosystemów. Ochrona bioróżnorodności polega na tworzeniu urozmaiconego krajobrazu z różnymi ekosystemami – dodaje Krzysztof Badora.
Dyrektor Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie Ryszard Mićko zauważa, że poważnych problemów w rolnictwie można szukać u zachodnich sąsiadów.
- Postawili oni na jednokulturowość upraw i karczowanie lasów - dodaje Mićko.
- To jest ekologiczna pustynia, której musimy się wystrzegać. Czasem się denerwujemy, że to nasze rolnictwo polskie jest zacofane, ale z drugiej strony możemy się uchronić przed błędami, jakie zostały wprowadzone w Niemczech – dodaje Mićko.
Dodajmy, że w ramach projektu „Bioróżnorodność Opolszczyzny - skarbem dziedzictwa przyrodniczego" odnowiono rezerwat przyrody „Staw Nowokuźnicki" w gminie Prószków. Jest on jednym z najstarszych w województwie opolskim. Wstępuje tam gatunek kotewka orzecha wodnego (Trapa natans).
- Obok dużych inwestycji, jak zapora w Nysie czy remont koryta Odry w Lewinie Brzeskim, nie można zapomnieć o lokalnych systemach odwodnień, a te są często w rękach właścicieli pól - dodaje Konopka.
- Realizowane są duże inwestycje i dobrze. Uważam jednak, że mamy spore zaległości w mikroretencji. Często nie zdajemy sobie sprawy ile wody może zmagazynować zwykła łąka. Często też rolnicy, mniej lub bardziej świadomie, niszczą rowy melioracyjne czy przepusty, a te są bardzo ważne – mówi Konopka.
Krzysztof Badora, prodziekan wydziału przyrodniczo-technicznego Uniwersytetu Opolskiego, dodaje, że opolscy rolnicy powinni urozmaicać swoje uprawy i nie unikać zalesień.
- Takie podejście daje gwarancję powrotu do naturalnego ekosystemu - tłumaczy Badora.
- Chodzi o to, aby nie stworzyć na obszarach wiejskich, monokulturowych upraw pozbawionych drzew, oczek wodnych czy innych ekosystemów. Ochrona bioróżnorodności polega na tworzeniu urozmaiconego krajobrazu z różnymi ekosystemami – dodaje Krzysztof Badora.
Dyrektor Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie Ryszard Mićko zauważa, że poważnych problemów w rolnictwie można szukać u zachodnich sąsiadów.
- Postawili oni na jednokulturowość upraw i karczowanie lasów - dodaje Mićko.
- To jest ekologiczna pustynia, której musimy się wystrzegać. Czasem się denerwujemy, że to nasze rolnictwo polskie jest zacofane, ale z drugiej strony możemy się uchronić przed błędami, jakie zostały wprowadzone w Niemczech – dodaje Mićko.
Dodajmy, że w ramach projektu „Bioróżnorodność Opolszczyzny - skarbem dziedzictwa przyrodniczego" odnowiono rezerwat przyrody „Staw Nowokuźnicki" w gminie Prószków. Jest on jednym z najstarszych w województwie opolskim. Wstępuje tam gatunek kotewka orzecha wodnego (Trapa natans).