Mniejsza liczba uczniów w szkołach, to wyzwanie dla samorządów
Niż demograficzny i niechęć rodziców dzieci sześcioletnich do edukacji szkolnej to problemy z jakimi zmagają się opolskie miasta i gminy. Niższe subwencje, większe wydatki budżetowe oraz etaty dla nauczycieli w podstawówkach, to wyzwania na najbliższe 3 – 4 lata – przyznają samorządowcy. Problemy zaczną się najpierw w klasach I – III.
W Namysłowie liczba dzieci kończących III klasę będzie o połowę wyższa niż liczba pierwszaków, które dopiero rozpoczną edukację. Wiceburmistrz Artur Włodarczyk wyjaśnia, jak duża będzie to różnica.
- W latach 2016 – 2018 oddziałów z trzecimi klasami zostanie oddanych 32, natomiast utworzonych pierwszych klas w całej gminie będzie tylko 17, czyli widać, że różnica jest kolosalna – tłumaczy Włodarczyk.
Namysłowski samorządowiec uspokaja, bo jego zdaniem wszyscy nauczyciele zachowają etaty i nikt nie zostanie zwolniony.
Podobna sytuacja będzie miała miejsce w Brzegu. Stanisław Kowalczyk, szef tamtejszego biura oświaty również mówi o różnicach w klasach I – III.
- W tej chwili klas najmłodszych we wszystkich publicznych placówkach mamy 55. W przyszłym roku szkolnym będzie ich już 44. Najgorsza sytuacja według szacunków będzie miała miejsce w latach 2018/2019. Wówczas liczba klas najmłodszych zmniejszy się aż do 38 – wylicza Kowalczyk.
Problemy dotknął najpierw szkoły podstawowe, za kilka lat dotrą do gimnazjów, a później do szkół średnich. Szacuje się, że samorządy będą coraz więcej dokładać z własnych budżetów do oświaty. Mniejsza liczba uczniów, to mniejsze subwencje. Do sprawy będziemy wracać.
- W latach 2016 – 2018 oddziałów z trzecimi klasami zostanie oddanych 32, natomiast utworzonych pierwszych klas w całej gminie będzie tylko 17, czyli widać, że różnica jest kolosalna – tłumaczy Włodarczyk.
Namysłowski samorządowiec uspokaja, bo jego zdaniem wszyscy nauczyciele zachowają etaty i nikt nie zostanie zwolniony.
Podobna sytuacja będzie miała miejsce w Brzegu. Stanisław Kowalczyk, szef tamtejszego biura oświaty również mówi o różnicach w klasach I – III.
- W tej chwili klas najmłodszych we wszystkich publicznych placówkach mamy 55. W przyszłym roku szkolnym będzie ich już 44. Najgorsza sytuacja według szacunków będzie miała miejsce w latach 2018/2019. Wówczas liczba klas najmłodszych zmniejszy się aż do 38 – wylicza Kowalczyk.
Problemy dotknął najpierw szkoły podstawowe, za kilka lat dotrą do gimnazjów, a później do szkół średnich. Szacuje się, że samorządy będą coraz więcej dokładać z własnych budżetów do oświaty. Mniejsza liczba uczniów, to mniejsze subwencje. Do sprawy będziemy wracać.