Nyskie hospicjum liczy straty i planuje remont. Tak jak spory obszar tej części miasta placówkę nie zalała woda z rzeki, ale wody gruntowe i kanalizacja. Przez okres powodzi pełniono tam dyżury i utrzymywano gotowość do ewakuacji pacjentów na wyższe piętro.
Jak informuje dr Jerzy Miszkiewicz, prezes Stowarzyszenia Auxilium "Hospicjum Św. Arnolda Janssena w Nysie", wcześniej z piwnic wyniesiono wszystko, co można było uratować. - Zostały zalane piwnice, w których mamy garaże, magazyny, szatnie dla personelu, pokój pożegnań, maszynownie windy. Zrobiliśmy wcześniej wszystko, żeby te ruchome dobra z tych pomieszczeń wynieść wyżej, więc uratowaliśmy m.in. leki i nasze środki medyczne niezbędne do normalnego funkcjonowania.
Mimo wysiłków zniszczeniu uległy m.in. meble w szatniach, aptece czy magazynach. Wstępny koszt tych strat o ok. 50 tys złotych. Jak dodaje dr Miszkiewicz, teraz nadszedł czas na remont, a to będą dalsze koszty liczone w dziesiątkach tysięcy złotych. - Na dzień dzisiejszy staramy się osuszyć budynek, no i później wyremontować. Te koszty, to ja też myślę, że będą w dziesiątkach tysięcy złotych, bo woda penetrowała wszędzie. Jest jeden apel - na pewno potrzebne będą pieniądze na remont czy na wyposażenie w sprzęt, który uległ zniszczeniu.
Prezes nyskiego hospicjum dziękuje równocześnie wszystkim, którzy przyczynili się do ocalenia placówki przed wielką wodą, a teraz pomagają jej wrócić do normalnego funkcjonowania.