- Powoli zaczynamy wracać do normalności, ale jest bardzo ciężko - mówią mieszkańcy między innymi ulicy Kolejowej, Młyńskiej, czy też Armii Krajowej w Paczkowie. Pracy, jak dodają jest bardzo dużo, ale z każdej strony jest pomoc i z dnia na dzień jest lepiej.
W większości domów woda już została wypompowana, ale nadal są miejsca, gdzie jeszcze w piwnicach ona stoi.
- Straty oszacowaliśmy na około 50 tysięcy złotych, ale co dalej, to nie wiem, bo to wszystko może wyjść w praniu. Wszystko mamy do wyrzucenia, całą elektronikę, spawarki i nie tylko, po prostu wszystko do kosza. - Ta praca trwa cały czas? - Cały czas, bo jeszcze mi piwnica została do posprzątania, tam został muł. Muszę cały czas walczyć, żeby wyjść już na prostą. - Pomoc przychodzi z każdej strony? - Serce się kroi, bo z całej Polski i świata. To jest nie do opisania. To jest taka nasze nadzieja, bo bez tego to nie byłoby nic.
Powodzianie mogą liczyć na pomoc harcerzy, ale też wolontariuszy z całej Polski. Jest tam m.in. 40-osobowa grupa z Rydzyna koło Leszna, która przyjechała do Paczkowa z ciężkim sprzętem.
- Integrujemy się z tym, co im tutaj woda nawywijała. Jesteśmy sercem do nich i pomagamy. Za paliwo, za pobyt tutaj płacimy z własnych funduszy. Pracy to jest jeszcze na dwa, trzy tygodnie, żeby tutaj to posprzątać. Przywieźliśmy paliwo, wodę, sprzęt, szpadle, miotły, wszystko co potrzeba.
Jak zaznaczają teraz najbardziej potrzebują środków do dezynfekcji, mopów, łopat i rękawic gumowych.