Mateusz Werner przypomina, że rotmistrz Pilecki przeniknął do obozu KL Auschwitz jako ochotnik. Opracowywał tam pierwsze meldunki, wysyłane dowódcom Polskiego Państwa Podziemnego, na temat obozowego piekła. W obozie organizował także ruch oporu i wsparcia dla więźniów, by „spowodować, że będą mieli oni narzędzia do obrony przed całym systemem represji, którym podlegali”. Mateusz Werner wyjaśnia, że z punktu widzenia zarządców obozów koncentracyjnych więzień obozowy nie powinien żyć dłużej niż trzy miesiące. „Chodziło o to, żeby wydłużyć ten czas, żeby więzień nie był bezradny wobec tych ekstremalnych warunków, żeby pomóc mu zbudować minimum egzystencji” - tłumaczy.
Mateusz Werner przypomina również, że po ucieczce z KL Auschwitz Witold Pilecki napisał bezcenny raport, przedstawiający najróżniejsze aspekty obozowej rzeczywistości. „Był to skrótowy zapis bardzo esencjonalny, nasycony nazwiskami, różnego rodzaju szczegółami, który miał zilustrować rzeczywiste stosunki panujące w obozie” - mówi i dodaje, że raport ten miał pozwolić na podjęcie decyzji o wywołaniu powstania. „To był jeden z celów tej organizacji, chodziło o to by dokonać buntu i wyzwolenia obozu albo wyzwolenia obozu poprzez uderzenie na obóz Auschwitz z zewnątrz” - wskazuje.
Mateusz Werner podkreśla, że Witold Pileckie w swoim raporcie opisał też bestialstwo niemieckich oprawców. „Praktycznie na każdej stronie raportu znajdują się konkretne przykłady zbrodni niemieckich: na masową skalę zabijanie Żydów, zabijanie jeńców sowieckich, eksperymenty medyczne, eksperymenty na dzieciach, praktycznie cała zbrodnicza działalność obozowej administracji i założycieli obozu została w tym raporcie udokumentowana” - mówi Mateusz Werner.
Raporty Witolda Pileckiego trafiły do władz Polskiego Państwa Podziemnego, polskiego rządu w Londynie oraz przedstawicieli państw alianckich.
Po zakończeniu II wojny światowej rotmistrz Pilecki został oskarżony o zdradę i skazany przez komunistyczny sąd na karę śmierci. Stracono go 25 maja 1948 roku w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej. Do dziś nie udało się odnaleźć jego szczątków.