Radio Opole » Dobrze być w formie
2024-06-14, 07:00 Autor: Suchodolska Mira / PAP

Badanie: w pandemii większy lęk matki przekładał się na większą wagę dziecka (wywiad).

zdjęcie poglądowe, ciąża, rodzina [fot. elements.envato.com]
zdjęcie poglądowe, ciąża, rodzina [fot. elements.envato.com]
W czasie pandemii matki, które odczuwały większy lęk, paradoksalnie rodziły dzieci z wyższą wagą, a więc mające lepszy start w życie - powiedziała PAP dr hab. Urszula Marcinkowska z UJ, która wraz z zespołem zbadała to zjawisko.
PAP: Badali państwo, w jaki sposób wsparcie (lub jego brak), jakie matka otrzymuje podczas ciąży i połogu, przekłada się na zdrowie i kondycję dziecka. Co się okazało?
Dr hab. Urszula Marcinkowska, prof. UJ: W naszych badaniach wyszło nam coś bardzo ciekawego i nieoczekiwanego. Zauważyliśmy, że kobiety, które miały wyższy poziom lęku, rodziły w pandemii nieco cięższe dzieci niż kobiety o niskim poziomie lęku, choć intuicyjnie wydawałoby się, że lęk nie jest czymś dobrym i dzieci wysokolękowych matek powinny mieć niższą wagę urodzeniową.

PAP: Jakie jest wyjaśnienie tego paradoksu?
U.M.: Kolokwialnie mówiąc: opłaca się być osobą bardziej wrażliwą na niepokojące bodźce w sytuacji kryzysowej takiej jak pandemia. Lęk może być potencjalnie adaptacyjny, ponieważ wycofuje nas z relacji niebezpiecznej, zmniejsza naszą na nią ekspozycję. Dlatego można się spodziewać, że podczas pandemii matki z wysokim poziomem lęku po prostu były ostrożniejsze, a przez to m.in. mniej narażone na patogeny.

PAP: A może kobiety o wysokim poziomie lęku swoim zachowaniem niejako "wymuszały" na otoczeniu większe wsparcie?
U.M.: Mogło tak być, choć na podstawie naszych danych nie jesteśmy w stanie przeprowadzić analizy, która by wskazywała stricte na zależność przyczynowo-skutkową. Niemniej w sytuacji trudnej, w niebezpiecznym środowisku wyższy lęk może mieć pozytywne skutki. Waga urodzeniowa jest jednym z takich biomarkerów: dzieci, które mają ją bardzo niską, mają większe prawdopodobieństwo wystąpienia różnych chorób, a więc gorszy start w życie niż te z wyższą wagą. Zamierzamy wrócić do tych matek i ich dzieci, aby sprawdzić, jak potoczyło się ich życie. Chcielibyśmy zobaczyć, jak te dzieci się rozwijały, jak rosły, jak nabierały zdolności kognitywnych. Sprawdzić, czy stres matki w ciąży, a więc ekspozycja prenatalna (w łonie matki - przyp. PAP) na wysoki poziom hormonu o nazwie kortyzol, miały dla nich długoterminowy skutek.
Innym wynikiem, jaki uzyskaliśmy, jest statystycznie znacząca zależność między wsparciem, które kobieta otrzymuje, a wagą urodzeniową dziecka – im to wsparcie, subiektywnie odczuwane, jest większe, tym noworodek cięższy. Przy czym to wsparcie było oceniane w trzech wymiarach: emocjonalnym, instrumentalnym (np. pomoc w robieniu zakupów) oraz informacyjnym.

PAP: Z czym jeszcze wiązał się wyższy poziom wsparcia?
U.M.: Na przykład z tym, że kobiety, które doświadczały więcej wsparcia, rzadziej zapadały na depresję poporodową. Tutaj ciekawostka: zbadaliśmy różnice pomiędzy kobietami, które uczestniczyły w tzw. szkołach rodzenia stacjonarnie, a tymi, które robiły to on-line, oraz tymi, które nie miały takich zajęć w żadnej formie. Okazało się, że najniższy poziom lęku i nastrojów depresyjnych miały te, które uczęszczały do takich szkół stacjonarnie. Natomiast pomiędzy tymi, które robiły to przez internet, i tymi, które w ogóle nie brały w nich udziału, nie było istotnej różnicy. Zapewne jest to związane z tym, że w trakcie wizyt w szkole rodzenia poznajemy osoby, które są w podobnej sytuacji, nawiązujemy z nimi relacje, więc tworzy się społeczna grupa wsparcia.

PAP: W jaki sposób stany depresyjne wpływają na matkę i jej dziecko?
U.M.: Depresja prenatalna, czyli ta podczas ciąży, zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu i ograniczenia wzrostu płodu, natomiast u matek wiąże się z powikłaniami w czasie ciąży i porodu i depresją poporodową. Depresja wiąże się także z tym, że kobiety rzadziej karmią dziecko piersią, co wpływa na jego zdrowie oraz może utrudniać nawiązanie się więzi.
Z literatury, z którą się zapoznawaliśmy, przygotowując badanie, wynikało, że należy się spodziewać dużego pozytywnego efektu wsparcia, które kobieta otrzymuje w trakcie ciąży i później, kiedy dziecko jest jeszcze bardzo malutkie i wrażliwe na jej lęk oraz depresję. Właśnie te dwa stany są najczęściej badane ze względu na to, że wiele matek je przeżywa. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić poziom lęku i stanów depresyjnych u kobiet w ciąży, zaraz po porodzie i około pół roku po nim.
Wykorzystaliśmy dane od ponad trzech tysięcy przyszłych matek, które wzięły udział w projekcie i w czasie pandemii urodziły zdrowe dzieci. Lęk matki i postrzegane przez nią wsparcie emocjonalne mierzyliśmy za pomocą kwestionariuszy internetowych, z kolei ze szpitalnej dokumentacji zebraliśmy dane dotyczące długości ciąży, masy ciała niemowlęcia i długości po urodzeniu.

PAP: Te badania były prowadzone w czasie pandemii, kiedy poziom stresu u przyszłych mam, naturalny w ich stanie, był zapewne większy niż normalnie.
U.M.: Stąd nazwa projektu: "Mama w Koronie". Prowadziliśmy go przez kilka lat jako współpracę między Instytutem Zdrowia Publicznego UJ Collegium Medicum, Uniwersytetem Jagiellońskim oraz oddziałem Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu.
Wsparcie otrzymywane przez kobiety sprawdzaliśmy za pomocą narzędzia, które mierzy zarówno wsparcie otrzymywane, jak też to, którego by oczekiwały - od przyjaciół, od rodziny, od partnera. Nie jest więc to sposób pomiaru obiektywny, więcej mówi o uczuciach i odczuwaniu.
Były cztery fazy badania – trzy pierwsze były robione ze względów bezpieczeństwa on-line za pomocą kwestionariuszy, w ostatniej fazie poprosiliśmy kobiety o przysłanie materiału biologicznego.

PAP: Po co był wam materiał biologiczny?
U.M.: By zmierzyć poziom kortyzolu, który jest biomarkerem długoterminowej ekspozycji na stres. Początkowo w planie mieliśmy zbadanie mleka oraz śliny, ponieważ są to materiały dostarczające rzetelnych informacji oraz bardzo wdzięczne do analiz hormonalnych. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak na paznokcie i włosy, które są o tyle wygodne, że to materiał niezakaźny, nie trzeba go przechowywać w specjalnych warunkach, można go po prostu wysyłać pocztą, co w warunkach pandemii było dla nas kluczowe. Poziom kortyzolu we włosach i paznokciach mówi nam o długoterminowej ekspozycji na stres, nawet do sześciu miesięcy wstecz, w odróżnieniu od śliny czy mleka, które mówią tylko o poziomie stresu w momencie pomiaru.

PAP: Robiła pani doktorat z biologii ewolucyjnej człowieka, proszę więc powiedzieć, czy wyniki waszych badań mają jakieś uzasadnienie ewolucyjne.
U.M.: Tak, chociażby adaptacyjna rola lęku – ten, jeśli oczywiście nie paraliżuje nas, to pozwala przetrwać, by móc się rozmnażać. Jesteśmy w stanie dalej przekazywać swoje geny. Faktycznie wyniki, które otrzymujemy w naszych badaniach, często rozpatrujemy w ewolucyjnym świetle, ponieważ nasze ciała i psychika są efektem dostosowywania się do bieżących warunków przez setki tysięcy lat. Często więc okazuje się, że jakieś nasze cechy mogą sprawiać, iż nasze geny będą bardziej efektywnie przekazywane do następnych pokoleń – cecha kodowana przez te geny będzie więc adaptacją.

PAP: Patrząc ewolucyjnie, kobiety nigdy nie rodziły w samotności, aby dziecko przeżyło, konieczne było wsparcie wspólnoty.
U.M.: Jestem wielką fanką teorii mówiącej o tym, że uprawiamy coś, co po angielsku nazywa się alloparenting, a u nas allorodzicielstwo. Polega to na tym, że jako gatunek nie jesteśmy w stanie wychowywać swoich młodych indywidualnie, potrzebna nam jest pomoc innych osobników naszego gatunku.
W świecie sprzed antykoncepcji dzięki allorodzicielstwu mogliśmy pozwolić sobie na zostanie gatunkiem, w którym przychodzi na świat dużo dzieci bardzo drogich energetycznie. Nie dość, że nasze noworodki są przez długi czas niesamodzielne, to jeszcze długotrwała produkcja mleka jest bardziej energetycznie kosztowna niż sama ciąża. Mimo to kobiety mogły sobie pozwolić na to, żeby regularnie, co trzy-cztery lata rodzić nowe dziecko. Sarah Blaffer Hrdy napisała książkę "Mothers and others", w której wykreowała teorię, że stać nas było na tak drogie energetycznie dzieci, gdyż kobietom w ich wychowaniu pomagał nie tylko ojciec przynoszący energię w postaci jedzenia, ale też zajmowały się potomstwem nasze siostry, mamy, kuzynki, jak również inne osoby niespokrewnione z nami biologicznie.

PAP: Które same ewolucyjnie nic na tym nie zyskiwały, więc działały altruistycznie dla dobra gatunku?
U.M.: Wciąż trwa w świecie naukowym debata na ten temat. Czysto teoretyczna, ponieważ zachowania nie pozostawiają po sobie śladów w postaci skamieniałości. Z jednej strony nasze geny są samolubne i zależy im wyłącznie na tym, żeby pojazd, który niesie je dalej, czyli nasze ciało, funkcjonował efektywnie i przekazał je dalej. Genów nie interesuje, co się dzieje z naszym gatunkiem, ponieważ gatunek jako grupa jest za mało ze sobą genetycznie spokrewniony, żeby był w tym jakiś sens adaptacyjny. Stąd też naukowcy bardzo często próbowali zrozumieć, skąd się biorą zachowania altruistyczne – u ludzi, ale też u innych zwierząt, które mają często nawet mniej skomplikowane relacje społeczne niż my. Pewnie pojawi się wiele różnych teorii na ten temat, które następnie zostaną obalone przez kolejne, ale pewnie w końcu poznamy mechanizmy, które tym wszystkim rządzą. Na tym polega piękno nauki.

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

Dobrze być w formie

2021-10-07, godz. 07:28 Taniec mocy. O spontanicznym ruchu oraz jego korzyściach Sławomir Gęściak Ciało jest siedzibą naszych emocji, które pod wpływem ruchu mogą się uwalniać w postaci śmiechu, płaczu czy nawet krzyku. To uzdrawiające doświadczenie… » więcej 2021-10-05, godz. 10:48 Jak zdobyć Kilimandżaro? Rozmowa z Patrykiem Szymańskim Aby postawić stopę na szczycie Kilimandżaro nie trzeba być alpinistą. Ze względu na strefę klimatyczną, wejście nie wymaga korzystania z raków i czekanów… » więcej 2021-10-03, godz. 14:20 Filozofia życia w równowadze. O medycynie chińskiej opowiada Ina Kubas W medycynie chińskiej organizm jest postrzegany jako mikrokosmos wypełniony energią życiową.Medycyna Chińska liczy sobie około 3 tysięcy lat. Jest nauką… » więcej 2021-09-27, godz. 06:50 Masaż, joga i przepływ energii. Rozmowa z Martą Majdecką Schematu energetycznej budowy człowieka nie znajdziemy w podręcznikach do biologii. Wiele osób interesuje się jednak tym zagadniemy popularnym w medycynie… » więcej 2021-09-24, godz. 18:50 Woda jest cenna - jak mądrze z niej korzystać? Rozmowa z Magdaleną Poprawką Jeśli obecne tendencje nie zostaną odwrócone, czeka nas 40-procentowy spadek dostępności do wody pitnej w 2030 roku - alarmuje ONZ. Czego o gospodarce wodnej… » więcej 2021-09-24, godz. 08:42 Jeśli zrzucać kilogramy, to z głową! Rozmowa z Aleksandrą Zator O swojej żywieniowej przemianie opowiedziała dietetyczka kliniczna, psychodieteczka i trenerka personalna - Aleksandra Zator. Z rozmowy dowiecie się też o… » więcej 2021-09-21, godz. 07:44 Aktywność fizyczna a zdrowie człowieka. Rozmowa z dr Agatą Mroczek Co dzieje się z organizmem, gdy brakuje nam ruchu? Przyrost wagi to nie jedyna konsekwencja siedzącego trybu życia... Ruch lub jego brak odbija się na zdrowiu… » więcej 2021-09-16, godz. 07:48 Jak rozpoznać dobry miód? Niewiele jest artykułów spożywczych, które jednocześnie wzmacniają odporność, pomagają przeciwdziałać wielu schorzeniom, a przy tym jedzenie ich to… » więcej 2021-09-11, godz. 07:25 O podróżach do Nepalu Radzimir Burzyński Okazuje się, że są młodzi ludzie, którzy nie ulegli modzie na dzielenie się wszystkim poprzez media społecznościowe. Jednym z nich jest Radzimir Burzyński… » więcej 2021-09-09, godz. 08:21 Grzegorz Bilewicz o pasji do motocykli Motocykl, inaczej niż samochód daje poczucie wolności. To jedna z najważniejszych - zdaniem Grzegorza Bilewicza - zalet maszyn, które cieszą sie ogromną… » więcej
74757677787980
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »