Alkohol szkodzi także w zalecanych ilościach
Picie alkoholu nawet w dawce niższej niż zalecany w Wielkiej Brytanii limit 14 jednostek tygodniowo nadal zwiększa ryzyko problemów sercowo-naczyniowych, takich jak choroby serca i naczyń mózgowych - informuje pismo „Clinical Nutrition“.
Opierając się na danych uzyskanych z badania UK Biobank, naukowcy z Anglia Ruskin University (ARU) przeanalizowali hospitalizacje związane z incydentami sercowo-naczyniowymi wśród ponad 350 tys. mieszkańców Wielkiej Brytanii w wieku od 40 do 69 lat.
Badanie objęło 333 259 osób, które piły alkohol. Uczestnicy zostali zapytani o ich ogólne tygodniowe spożycie alkoholu oraz spożycie określonych rodzajów alkoholu, w tym piwa, wina i napojów spirytusowych. Osoby te obserwowane były przez dłuższy czas (mediana wynosiła około siedmiu lat). Rejestrowano wszelkie ich hospitalizacje z powodu zdarzeń sercowo-naczyniowych.
Każdy, kto doznał wcześniejszego incydentu sercowo-naczyniowego, został wykluczony z analizy, podobnie jak osoby, które zaprzestały picia alkoholu lub nie uzupełniły informacji na temat jego spożycia.
Jak się okazało, w przypadku uczestników, którzy pili mniej niż 14 jednostek alkoholu tygodniowo (zalecany limit w Wielkiej Brytanii) każde dodatkowe 1,5 litra piwa o mocy 4 proc. alkoholu (objętościowo) wiązało się ze zwiększonym o 23 proc. ryzykiem wystąpienia incydentu sercowo-naczyniowego.
Według autorów błędy w istniejących dowodach epidemiologicznych spowodowały powszechną akceptację „krzywej w kształcie litery J”, która to krzywa sugeruje błędnie, że niskie do umiarkowanego spożycie alkoholu może być korzystne dla zdrowia układu sercowo-naczyniowego.
W związku z tym błędnym przekonaniem osoby niepijące uznawane są za grupę odniesienia. Tymczasem wiele osób nie pije z powodu złego stanu zdrowia. Ponadto łączy się wszystkie rodzaje napojów alkoholowych przy określaniu spożycia alkoholu w badanej populacji. Trzeba też uwzględnić niższe ryzyko choroby wieńcowej wśród pijących wino. Wszystko to potencjalnie zaburza ogólne ryzyko sercowo-naczyniowe związane z piciem.
„Tak zwana krzywa w kształcie litery J zależności między chorobami sercowo-naczyniowymi a spożyciem alkoholu, sugerująca korzyści zdrowotne wynikające z niskiego do umiarkowanego spożycia alkoholu, jest największym mitem, odkąd powiedziano nam, że palenie jest dla nas dobre“ - zaznaczył główny autor, prof. Rudolph Schutte z ARU.
„W szczególności wśród osób pijących piwo, cydr i napoje spirytusowe, nawet osoby spożywające mniej niż 14 jednostek tygodniowo miały zwiększone ryzyko trafienia do szpitala z powodu incydentu sercowo-naczyniowego obejmującego serce lub naczynia krwionośne. Chociaż wiele się słyszy na temat niższego ryzyka choroby wieńcowej u osób pijących wino, nasze dane pokazują, że ryzyko innych zdarzeń sercowo-naczyniowych nie jest zmniejszone" - wskazał prof. Schutte
„Błędy zakorzenione w dowodach epidemiologicznych maskują lub pomniejszają zagrożenia związane ze spożywaniem alkoholu. Po uwzględnieniu tych zakłóceń ujawniają się niekorzystne skutki nawet niskiego poziomu spożycia alkoholu. Ich unikanie w przyszłych badaniach złagodziłoby obecne zamieszanie i, miejmy nadzieję, doprowadziło do obniżenia zalecanego spożycia" - podsumował profesor Schutte. (PAP)
Badanie objęło 333 259 osób, które piły alkohol. Uczestnicy zostali zapytani o ich ogólne tygodniowe spożycie alkoholu oraz spożycie określonych rodzajów alkoholu, w tym piwa, wina i napojów spirytusowych. Osoby te obserwowane były przez dłuższy czas (mediana wynosiła około siedmiu lat). Rejestrowano wszelkie ich hospitalizacje z powodu zdarzeń sercowo-naczyniowych.
Każdy, kto doznał wcześniejszego incydentu sercowo-naczyniowego, został wykluczony z analizy, podobnie jak osoby, które zaprzestały picia alkoholu lub nie uzupełniły informacji na temat jego spożycia.
Jak się okazało, w przypadku uczestników, którzy pili mniej niż 14 jednostek alkoholu tygodniowo (zalecany limit w Wielkiej Brytanii) każde dodatkowe 1,5 litra piwa o mocy 4 proc. alkoholu (objętościowo) wiązało się ze zwiększonym o 23 proc. ryzykiem wystąpienia incydentu sercowo-naczyniowego.
Według autorów błędy w istniejących dowodach epidemiologicznych spowodowały powszechną akceptację „krzywej w kształcie litery J”, która to krzywa sugeruje błędnie, że niskie do umiarkowanego spożycie alkoholu może być korzystne dla zdrowia układu sercowo-naczyniowego.
W związku z tym błędnym przekonaniem osoby niepijące uznawane są za grupę odniesienia. Tymczasem wiele osób nie pije z powodu złego stanu zdrowia. Ponadto łączy się wszystkie rodzaje napojów alkoholowych przy określaniu spożycia alkoholu w badanej populacji. Trzeba też uwzględnić niższe ryzyko choroby wieńcowej wśród pijących wino. Wszystko to potencjalnie zaburza ogólne ryzyko sercowo-naczyniowe związane z piciem.
„Tak zwana krzywa w kształcie litery J zależności między chorobami sercowo-naczyniowymi a spożyciem alkoholu, sugerująca korzyści zdrowotne wynikające z niskiego do umiarkowanego spożycia alkoholu, jest największym mitem, odkąd powiedziano nam, że palenie jest dla nas dobre“ - zaznaczył główny autor, prof. Rudolph Schutte z ARU.
„W szczególności wśród osób pijących piwo, cydr i napoje spirytusowe, nawet osoby spożywające mniej niż 14 jednostek tygodniowo miały zwiększone ryzyko trafienia do szpitala z powodu incydentu sercowo-naczyniowego obejmującego serce lub naczynia krwionośne. Chociaż wiele się słyszy na temat niższego ryzyka choroby wieńcowej u osób pijących wino, nasze dane pokazują, że ryzyko innych zdarzeń sercowo-naczyniowych nie jest zmniejszone" - wskazał prof. Schutte
„Błędy zakorzenione w dowodach epidemiologicznych maskują lub pomniejszają zagrożenia związane ze spożywaniem alkoholu. Po uwzględnieniu tych zakłóceń ujawniają się niekorzystne skutki nawet niskiego poziomu spożycia alkoholu. Ich unikanie w przyszłych badaniach złagodziłoby obecne zamieszanie i, miejmy nadzieję, doprowadziło do obniżenia zalecanego spożycia" - podsumował profesor Schutte. (PAP)